Smakołyk. Psie jedzonko. Suszone mięsko. A nawet siekana marchewka :D. Nagroda jedzeniem to w szkoleniu jedna z podstawowych form wzmocnienia. I bardzo często na początku słyszymy, że “u niego to nie działa, on nie chce pracować za jedzenie”, albo “robi coś tylko jak mam smakołyka w ręce”, albo “ale to dożywotnio mam chodzić z żarciem na spacery, żeby on słuchał?” :).
Dzisiaj nie będę odczarowywać każdego mitu dotyczącego pracy ze smakołykiem. Dziś Wam napiszę, jak w świecie idealnym powinno to wyglądać, żeby działało :). Bo w końcu nagroda smakołykiem ma potencjał do bycia najbardziej precyzyjnym i czytelnym dla psa wzmocnieniem, więc nie warto się na nią zamykać.

 

Krok 1 – zbudowanie motywacji i wytłumaczenie kryteriów.

To nie jest oczywiste, że każdy pies będzie chciał i lubił pracować za żarcie. Tego też trzeba nauczyć. A ja jestem absolutną fanką czystych i jasnych sytuacji w pracy z psem, bo one obniżają frustrację psa, pozwalają znacznie dłużej utrzymać skupienie. Jeżeli Twój pies nie jest zachwycony pracą za żarcie, lub przeciwnie – przy pobieraniu nagrody z ekscytacji odgryza rękę w łokciu, to najpewniej potrzebujesz rozjaśnić mu sytuację:

  • najpierw jedzenie powinno być dostępne prawie za darmo, w formie łatwej i ciekawej dla psa zabawy. Gonienie smakołyka toczącego się po ziemi, gonienie dłoni, pobieranie smakołyka włożonego do miski, łapanie chrupka w locie, szukanie nagrody w trawie – to takie najprostsze sposoby wydania nagrody, jakie możemy stosować, ucząc psa, że na zewnątrz warto się zaciekawić współpracą z nami. Bo czy wiedzieliście, że pobieranie smakołyka każdorazowo z ręki przewodnika, często generuję dodatkową i często uniemożliwiającą pozostanie w zadaniu, presję?
  • sposoby wydawania nagrody powinny być nazwane i przewidywalne dla psa. Czyli osobne hasło wprowadzamy na każdy ze sposobów wydania nagrody w zabawie, warunkujemy je, a później każdorazowo uprzedzamy psa, że smakołyk trzeba będzie złapać/ dogonić/ zabrać z miski/ wziąć z naszej dłoni :). Dlaczego? Bo niejasne kryteria dla wielu psów bywają frustrujące. A jeśli pracujemy w trudnym dla psa środowisku, które już samo w sobie dostarcza solidną dawkę stresu, to powinniśmy z samej zabawy z nami, wyrzucić wszelkie frustrujące elementy :).
  • sesje treningowe z budowania motywacji powinny być maksymalnie krótkie, ale częste, przeplatane momentami swobodnej eksploracji. Dlaczego? Bo wchodzenie w tryb pracy (powiązane z szybką reakcją na komendę wydaną w trakcie spaceru) i zostawanie w skupieniu, to dwie różne kompetencje. I nie ma sensu zostawać długo w fajnym skupieniu, kiedy motywacja do samego wejścia w pracę leży i musiała zostać wywalczona przez kwadrans :D. Bo w życiu codziennym z psami po prostu nie ma szans na takie funkcjonowanie.

 

Krok 2 – z zabawy do pracy, z pracy do zabawy.

Kiedy Twój pies już kuma o co chodzi w zabawie ze smakołykiem, możemy utrudnić zadanie i zacząć wprowadzać komendy z posłuszeństwa i sztuczek w zabawę z jedzonkiem. I najpierw zobrazuję Wam to schematem graficznym, gdzie  – to smakołyk za darmo, wydany na różne sposoby, a + to komenda z posłuszeństwa, nagrodzona smakołykiem po jej wykonaniu:

1. ——–

2. —-+–+—+-+

Jak widzicie, w momencie wchodzenia w posłuszeństwo, nadal więcej żarła wydajemy w zabawie i odstępy między pojawieniem się komend są nieregularne. Chcemy bowiem uniknąć sytuacji, w której psiak nauczy się, że co trzecie słowo jakie pada z naszych ust, to komenda i zacznie wypadać ze skupienia. To oczywiście dotyczy tych psiaków, które nie mają super przyjemnych doświadczeń w trybie pracy i zawsze mają coś innego do zrobienia :D.

Krok 3 – Praca, która jest zabawą.

Po kilku udanych podejściach, przychodzi czas na dalsze podnoszenie poprzeczki. Natomiast warto pamiętać, że treningi z nagrodą smakołykiem, nadal mają być dla psa mega ciekawe, angażujące, podtrzymujące uwagę. Nowych elementów do wprowadzenia mamy całą masę i gdybym miała je wszystkie opisać, to pewnie powstałaby z tego cała broszurka. Zatem pozwolę sobie tylko na wymienienie ich, żebyście mogli się zainspirować :).

  • loteria/  jackpot – w treningu losowy smakołyk lub sposób jego wydania, ma znacznie wyższą wartość dla psa.
  • nagroda odroczona – psiak musi wykonać serię poleceń, zanim otrzyma smakołyka (warto, żeby taka nagroda była ciekawsza dla psa, można wydać serię smakołyków w zabawie)
  • nagroda odłożona – psiak wie, gdzie jest jedzenie, wykonuje komendy z przewodnikiem i na zwolnienie (lub hasło do podjęcia nagrody z miski) biegnie się nagrodzić
  • autokontrola/ niepodejmowanie jedzenia od obcych/ z ziemi bez polecenia – to grupa ćwiczeń, którą możemy wprowadzić bezpiecznie dopiero wtedy, kiedy wszystko inne już hula :). No bo nie ma sensu robić autokontroli z psem, dla którego jedzonko ma niewielką wartość. A jeśli psiak jest na nie ogromnie i nadmiernie nakręcony, to wprowadzenie jej zbyt wcześnie też będzie miało mizerne skutki, o ile nie pogłębi problemu.

 

Zatem smakołyk- tak czy nie? Dla mnie zdecydowane TAK! Ale warto robić to mądrze, budując stale kompetencje i umiejętności psiaka i własne. Nie zamykać się na wieczne naprowadzanie smakołykiem na każdą czynność, możliwie często pracować kształtowaniem i atrakcyjnie za to nagradzać. No i nauczyć psa docelowo, że smakołyk jest fantastycznym uzupełnieniem treningu, a nie jego najważniejszą i absolutnie niezbędną składową. Nagroda jedzeniem stosowana tak, jak opisałam powyżej, ma całą masę zalet i buduje wiele kompetencji psa “przy okazji”. Poprawia się czas reakcji psa, responsywność na człowieka, komunikacja z właścicielem, opada poziom stresu, buduje się skupienie i koncentracja, ogranicza się nadkontrola środowiska :).