Pisaliśmy ostatnio o psie samodzielnym i o tym, jak ważne jest budowanie autonomii. Przeciwnym biegunem będzie pies uzależniony od przewodnika, niesamodzielny, nieustannie potrzebujący uwagi i wsparcia ze strony człowieka.
Co zrobić, żeby tego uniknąć?
Przede wszystkim, pies nie potrzebuje nas całą dobę!
Ostatnio dużo mówi się o udzieleniu psu wsparcia, o empatyzowaniu z nim i rozumieniu jego emocji. To mega ważne i bardzo się cieszę, że zaczęliśmy jako społeczeństwo dostrzegać komunikację i osobowość w psach! Ale jak to w życiu bywa, konieczne jest znalezienie złotego środka!
Wraz ze zmianą perspektywy, pojawił się problem ze złapaniem zdrowego dystansu – szczególnie w kontekście szczeniąt i młodych psów. Początkujący przewodnicy mają tendencję do nieustannego obserwowania, a nawet wyprzedzania potrzeb swoich podopiecznych.
Wystarczy, że psiak wstanie i zakrząta się po mieszkaniu, żebyśmy biegli natychmiast z gryzakiem, zabawką, propozycją wspólnych aktywności i tak dalej. I czasami to nie są nawet takie złe pomysły – w końcu rzeczywiście, warto uczyć psiaka wyciszenia, warto wzbogacać jego środowisko, wzmacniać pożądane zachowania, czy realizować potrzeby podopiecznego. Problem zaczyna się w momencie, w którym zaczynamy popadać w paranoję 😉
Częstym obrazkiem jest sytuacja, kiedy psiak angażuje się w zaproponowaną strategię tylko kilka minut, albo wyłącznie w obecności przewodnika, a wtedy człowiek… Zaczyna wymyślać coraz to nowe rozwiązania. Które zazwyczaj też działają na kilka minut 😉 taka „animacja czasu wolnego” potrafi trwać czasem i pół dnia, a nasz psiak szybko uczy się, że nie tylko nie opłaca się angażować w proponowane aktywności, ale również, że nie musi absolutnie nad niczyn myśleć – „rodzic” zaraz wyskoczy z czegoś fajniejszego 😉
Przez jakiś czas może nam to nawet nie przeszkadzać, tłumaczymy sobie, że psiak jest młody, że musi „wyrosnąć”. Ale im dłużej to trwa, tym więcej czasu psiak poświęca na wydobywanie z przewodnika jakichś przyjemności. I tym trudniej to uciąć – próba zignorowania często kończy się dość konkretnym buntem!
To wynik właśnie mechanizmu uzależnienia behawioralnego – w wyniku którego psiak tak przyzwyczaił się do dostarczania dodatkowej stymulacji, że odcięcie go od jego „działki” wywołuje mnóstwo trudnych emocji.
Warto więc zadbać o ustalenie rutyny i właściwe rozpoznanie potrzeb, a następnie nakreślenie granic. Może zamiast oferowania piątej zabawki z kolei, warto psiakowi przypomnieć o istnieniu gryzaka na posłaniu i… Po prostu zostawić mu przestrzeń? Psiak też musi mieć miejsce, żeby popróbować różnych strategii radzenia sobie, oraz doświadczać własnej sprawczości, również w zakresie regulowania swoich emocji i potrzeb.
Po drugie: pozwól psu pobyć psem!
To często problem, który obserwuję na spacerach. Psiak nieustannie „animowany”, przywoływany, zagadywany, smaczkowany… Niemal nieustannie pozostający w kontakcie z przewodnikiem.
Oczywiście, to super że psiak ma zbudowane posłuszeństwo i motywację, że chce spędzać czas z przewodnikiem, że oferuje mu wspólne aktywności i szuka jego pomocy w sytuacjach trudnych.
Ale z drugiej strony – pozostaje przecież psem 😉 potrzebuje pobiegać za swoimi sprawami, poniuchać do woli, przez chwilę nie być w gotowości do działania z człowiekiem. W procesie wspierania kształtowania się autonomii ta przestrzeń na swobodne, samodzielne realizowanie swoich potrzeb gatunkowych jest równie ważna (a może nawet ważniejsza!) niż ćwiczenia i zabawa z przewodnikiem.
Posłuszeństwo jest fajne i jest ważne! Ale warto pamiętać, by budując naszego psiaka, czy też rozwiązując jakiś jego problem, korzystać z różnych technik, kształtujących rozmaite strategie radzenia sobie. Rzeczywiście, może przekierowanie na smaczki czy zabawkę da nam szybszy efekt, niż żmudna praca komunikacyjna, ale bywają sytuacje, kiedy po prostu nie sposób z tej formy radzenia sobie skorzystać 😉 i w drugą stronę – czasem, żeby podszlifować kompetencje społeczne, warto wprowadzić trochę trybu pracy i rozwijania kompetencji na innych płaszczyznach.
Wszechstronnie rozwijany psiak, z większą łatwością wybiera i korzysta z różnorodnych strategii. A to z kolei przekłada się na budowanie jego pewności siebie, poczucia sprawczości – a w rezultacie: większą samodzielność.
Po trzecie – trust the process!
Nie od razu Rzym zbudowano! Proces budowania samodzielności u psów (czy to szczeniąt, czy dorosłych czworonogów) to bieg długodystansowy. Zdarzają się kryzysy. Zdarzają się błędy. Czasem psiak podejmie niezbyt trafną decyzję, czasem my trochę przecenimy jego aktualne możliwości… W każdym razie, wpadki to nie koniec świata!
To że nasz pupil nie radzi sobie z danym kontekście, nie oznacza, że powinniśmy zupełnie zrezygnować z budowania jego samodzielności i autonomii. Warto podzielić pracę na etapy, stawiać sobie i psiakowi realne cele, możliwe do wykonania. I uzbroić się po prostu w cierpliwość – to musi zabrać swój czas, ale ostatecznie efekt będzie tego warty! Nawet jeśli kusi nas przejęcie sterów, bo przecież tak będzie szybciej, łatwiej i pewniej, niż pozwolić na eksperymentowanie psu 😉