“Jak nauczysz, tak będziesz miał” – to takie zdanie, które często pojawia się na konsultacjach i zajęciach ze szczeniaczkami. Będąc odpowiedzialnymi przewodnikami, kiedy pies popełnia błąd, podskórnie często czujemy, że musi on wynikać częściowo z naszego zachowania. Nawet jeśli na głowę nie wiemy, jak regować poprawnie, zaczynamy szukać, modyfikować, próbować znaleźć przyczynę. I ten tok myślenia zwykle jest całkiem dobrym początkiem! Na szkoleniach często słyszymy: “kurcze, te zajęcia są dla przewodnika, nie dla psa!” – i dokładnie tak to wygląda! Osobiście bardzo lubię ten moment, kiedy sami dochodzicie do takiego wniosku :).

Dlatego dziś będzie o psich, a właściwie ludzkich błędach.

Dom.

Zacznijmy od wybranych problemów z zachowaniami w domu, które sprawiając nam problem, jednocześnie najczęściej biorą początek w ludzkich działaniach.

  • Skakanie na powitanie – wchodzicie do mieszkania po pracy, a Wasz pupil nabiega na Was w pełnym galopie, skacze, liże, nie potrafi się opanować. Zakładając, że psiak jest z Wami od szczeniaka… Cofnijmy się w czasie :). Przypomnijcie sobie, czy kiedy psiak był malutką i uroczą kulką, sami nie witaliście się z nim bardzo wylewnie po powrocie do domu. Czy głaskaliście, lub nawet braliście na ręce, mówiąc do niego podwyższonym tonem, kiedy przychodził się przywitać? Pies zapamiętuje kontekst i towarzyszące emocje. On nie rozumie, że kiedyś był kuleczką ważącą 5 kg, a dzisiaj dobija do 25 kg i te same zachowania nie są już słodkie, a stają się problemem :).
  • Sępienie przy stole. Załóżmy, że sami jesteście super konsekwentni, nie karmiliście nigdy (nawet raz!) jedzeniem ze stołu. Czy na pewno możecie powiedzieć to samo o cioci Zosi, która wpada czasem na kawę i ciasteczko? Albo o znajomych, zakochanych w Waszym psie? A jeśli tak i macie zdyscyplinowanych gości, to z innej beczki. Czy Wasze pory posiłku pokrywają się odpowiednio z porami posiłku Waszego psa i kiedy Wy zasiadacie do stołu, czworołap ma komfortowo wypełniony brzuszek? Czy jest nauczony, że Wasz obiad czy kolacja, to czas z gryzakiem, licki matą i czas odpoczynku? No i wreszcie – czy kiedy zasiadacie do stołu z pysznym i pachnącym jedzeniem, Wasz pies ma zaspokojone wszelkie swoje potrzeby?
  • Nakrętka przy wychodzeniu na spacer. I tu znów, załóżmy na początku, że realizacja psich potrzeb przebiega jak powinna. Pies jest codziennie wyspacerowany, w eksploracji wszystko gra, nie mamy większych problemów emocjonalnych. Czy wychodząc na spacer sami zachowujecie spokój, Wasze ruchy są płynne? Czy nie nakręcacie psa mówiąc np. “A kto to idzie na spacerek?”? 😀 Słowem, czy sami zachowujecie spokój, wychodząc na spacer z psem?

Spacer.

Tu przeważnie sytuacja jest o tyle różna, że bywa, iż zachowania trudne, biorą początek z bodźców zewnętrznych czy środowiskowych, a przewodnicy mogą je wyciszyć, zmodyfikować, lub… nieświadomie wzmocnić.

  • Ciągnięcie na smyczy. To najczęściej występujący i irytujący przewodników problem spacerowy. Oczywiście, najpierw należałoby dobrze zdiagnozować jego przyczyny, niemniej są takie nasze zachowania, które potrafią bardzo go utrwalić i wyeskalować. Przykłady? Chodzenie na spacery na zbyt krótkiej smyczy. Odciąganie psa od zapachów. Kiedy pies zaczyna ciągnąć, najpierw przejście za nim w ten sposób kilkudziesięciu metrów, a później frustracja i mocne oporowanie smyczą, idąc nadal do przodu. Wysyłanie psa ciałem w kierunku bodźca, który jest dla psa wyzwalaczem. Długo bym tak mogła 😀
  • Wyrywanie do innych psów, pogoń za bodźcami ruchomymi. Znów, jak wyżej – możemy to wyciszać, lub wzmacniać. Wyciszymy każdorazowym zejściem na łuk. Wzmocnimy upartym chodzeniem po chodniku, frontalnie względem bodźca. Wyciszymy budując kompetencje komunikacyjne na spacerach równoległych. Wzmocnimy puszczaniem na wybiegi, lub swobodnego kontaktu z obcymi psami, bez właściwego nadzoru.
  • Głuchnięcie na przewodnika. To zwykle jest wynik masy naszych działań świadomych i nieświadomych, zaniedbań treningowych i braku habituowania psa :D. Tu o kilku z nich. “Do mnie” w ogródku, to nie to samo, co “do mnie” w parku pełnym ludzi i psów :). Zatem przepracować przywołanie trzeba w każdych warunkach. Motywacja do pracy w trudnych rozproszeniach, to inna motywacja, niż w domu przy lodówce, więc i nad nią trzeba spacerowo pracować. A z tych błędów przewodnika, warto wymienić wołanie po 10 razy, bez wprowadzenia innego elementu (np zmiany kierunku ciała, czy odejścia w tył), co prowadzi do spalenia przywołania, albo wołanie raz, ale bez wywołania efektu – czyli zawołaliśmy, ale porzuciliśmy tę próbę, mimo, że psiak nie przyszedł.

I nie chcę Was zostawić z przekonaniem, że wszystko to jest Waszą winą :D. Raczej z przekonaniem, że w problemowych zachowaniach psów, można się skupić na zmianie własnych reakcji, nie zachowania psa, a dzięki temu, zachowanie czworołapa samo się zmieni <3