Co zrobić, jeśli znaleźliśmy jakiegoś zagubionego psa?
Przede wszystkim przyjrzyjmy mu się uważnie. Być może właściciel jest w pobliżu, a psiak po prostu biega sobie luzem w większej odległości. Jeśli obcy czworonóg zaczepia nas bądź naszego psa, nie od rzeczy będzie głośne zawołanie: „proszę zabrać psa!”, najlepiej kilkukrotnie. Jeśli mimo naszych próśb nikt nie odpowiada, spróbujmy w miarę możliwości zabezpieczyć psiaka.
Oczywiście, takie zabezpieczenie powinno odbywać się z troską przede wszystkim o bezpieczeństwo nasze lub naszego psa. Jeśli nasz pupil niezbyt lubi obce psy, nie wołajmy nieznanego sobie zwierzaka bliżej. Nigdy nie gonimy również czworonogów, które się boją i uciekają – nieumiejętne próby złapania mogą doprowadzić tylko do spłoszenia psiaka i w rezultacie znacznie utrudnić jego późniejsze odnalezienie.
Zabezpieczając psa musimy pamiętać jeszcze o zorganizowaniu sobie jakiejś prowizorycznej smyczy. Taką rolę może pełnić pasek od spodni, czy torebki, a nawet długi szalik. Montujemy sobie z tego samozaciskającą się pętelkę, która uniemożliwi psiakowi wywinięcie się z niej, a nam usprawni proces „usidlania” zwierzaka. Z pętelki takiej korzystamy nawet jeśli psiak ma założoną obrożę lub szelki – w przypadku kontaktu z nieznanym sobie psem do minimum ograniczamy ilość kontaktu fizycznego i „gmerania” przy nim.
O taką pętelkę warto zadbać sobie jeszcze zanim zaczniemy przywoływać zgubę – nagłe, niespodziewane ruchy, bądź przedłużające się „grzebanie” przy szyi może spłoszyć psa. Trudno go wtedy będzie zachęcić ponownie do podejścia, a może się zdarzyć, że taka procedura zakończy się nawet dziabnięciem.
No dobrze, widzimy wałęsającego się psa, nikt obok niego nie idzie, udało nam się nawet zmajstrować sobie smycz. I co teraz?
Teraz zostaje nam najtrudniejsze – wyłapanie zguby. Jeśli mamy przy sobie coś, co może być dla psiaka smakowite, to możemy już praktycznie odtrąbić sukces ? Psiaka wabimy „w kuckach” bądź siedząc na ziemi. Pierwsze smaczki wyrzucamy dość daleko od nas, kolejne – coraz bliżej. Kilka smakołyków możemy podać z ręki, by nieco uspokoić nieśmiałego czworonoga, a następnie rękę ze smaczkami przekładamy przez przygotowaną pętelkę i zachęcamy psa by włożył do niej głowę.
No dobrze, a co jeśli nie mamy nic smacznego?
Zdani jesteśmy na własną kreatywność i zdolności aktorskie! ? Możemy kucnąć i próbować zachęcić psiaka głosem, możemy też nieco „przycwaniaczyć” i trochę poudawać, że w ręce mamy jakiś wyjątkowo smakowity kąsek.
A co jeśli nie mamy możliwości zabezpieczyć włóczęgi?
Przechodzimy od razu do kroku numer dwa! To znaczy, telefonu na straż miejską, gminną, bądź do lokalnego schroniska dla zwierząt.
Schronisko nie zawsze podjedzie po bezdomnego psa. Nie każdego uciekiniera też przyjmie. Warto zawczasu dowiedzieć się z jakim schroniskiem nasza gmina/miasto ma umowę oraz kto zajmuje się transportem znalezionych psów – ta wiedza przyda nam się również, jeśli to nasz pupil da nogę.
Uwaga! Czasami schroniska oddalone są od miejsca wyłapania psa o setki kilometrów. Niestety, wciąż jeszcze sporo jest urzędników, którzy rozpisując przetarg uwagę zwracają przede wszystkim na najniższą cenę. W wielu gminach funkcjonują jednak tzw. „przechowalnie” gdzie psy zabezpieczane są do czasu transportu do docelowego schroniska. Warto dowiedzieć się czy i gdzie w naszej okolicy taka przechowalnia działa.
Takie i inne informacje uzyskamy w Internecie – bądź to pytając bardziej doświadczonych psiarzy na około-psich grupach, bądź w Regulaminie utrzymania czystości i porządku na terenie miasta lub gminy. Taki regulamin co roku publikowany jest na oficjalnej stronie właściwego urzędu.
Co jeszcze możemy zrobić?
Bez względu na to, czy udało się nam zabezpieczyć psiaka, czy też nie, warto umieścić informację o czworonogu w Internecie. W takim ogłoszeniu powinna znaleźć się aktualna data, miejsce i godzina, kiedy widzieliśmy psa. Oraz informacja, co stało się z nim dalej – czy pobiegł w swoją stronę, czy też zabezpieczony czeka z nami na przyjazd właściwych służb, a może czy już pojechał do schroniska. Warto też dodać, w której placówce należy go szukać – nie każdy wie, gdzie miasto czy gmina wozi znalezione psiaki.
A co jeśli to nasz pies dał nogę?
Przede wszystkim, zachowajmy spokój i postarajmy się zorganizować grupę poszukiwawczą. Zacznijmy od przeszukania najbliższej okolicy. Jeśli wstępne rozpoznanie nie przyniesie skutków, w następnej kolejności dzwonimy do straży miejskiej/schroniska/przechowalni z informacją, że taki a taki psiak dał nogę i z prosimy o kontakt, gdyby ktoś zgłosił im podobnego czworonoga. Następnie przygotujmy ogłoszenia – zarówno te internetowe, jak i papierowe. Te drugie bywają nawet skuteczniejsze.
W takim ogłoszeniu powinniśmy zamieścić informację o dacie i miejscu zaginięcia, oraz cechach charakterystycznych psiaka (wielkość, kolor sierści, blizny, nietypowe łatki na ciele, bądź błękitne oczy. Nawet kolor i rodzaj obroży czy szelek). Koniecznie wspomnijmy również o ewentualnych problemach behawioralnych – jeśli umknął psiak lękliwy bądź agresywny, dobrze jest zamieścić taką informację w ogłoszeniu, a dodatkowo opatrzeć ją wyraźnym dopiskiem „NIE ŁAPAĆ!”.
Dobrze by było dodać również zdjęcie zaginionego zwierzaka – pamiętajmy tylko by było one w miarę dobrej jakości. Jeśli na wydruku widzimy rozpikselowaną maziaję, to wątpliwe jest by komuś obcemu udało się rozpoznać naszego pupila.
No i wreszcie – nie traćmy nadziei! Czasem psiaki odnajdują się nawet po kilku-, kilkunastu miesiącach po zaginięciu. Warto nieustannie szukać naszego pupila.
Pamiętajmy jednak, że lepiej zapobiegać niż leczyć! Warto zakładać psiakowi bezpieczne szelki i obrożę, oraz zadbać również o porządną smycz, chip i adresówkę dla naszego czworonoga. Nie tylko od święta!