Myślę, albo chcę myśleć, że jako społeczność psiarzy, etap „piesków, które wybiegują się za sarenką” mamy już trochę za sobą. Przynajmniej medialnie. Coraz więcej mówimy o konieczności kontrolowania i odwoływania psów, o ochronie dzikich zwierząt i poszanowaniu dla miejsc ich bytności.

Tylko, co jeśli, nasz pies niezbyt podziela nasze poglądy i chętnie by sobie za jakąś sarenką czy zajączkiem pobiegał?

Drapieżnictwo psa.

Na ogół powszechnie przyjmuje się, że psy jako gatunek, są drapieżnikami. Są w końcu głównie mięsożerne i nawet jeśli zdobyły po drodze zdolność do trawienia niektórych pokarmów roślinnych, to wciąż mięso powinno stanowić podstawę ich diety. A skoro tak, to logicznym będzie założenie, że psy muszą polować, żeby zdobyć odpowiedni dla siebie posiłek.

I w zasadzie to jest całkiem dobre założenie! Tak jest, psy musiały polować, żeby jeść. Tylko, że często bardzo przeceniamy ten kawałek pochodzenia naszych pupili.

Pies jako gatunek jest przede wszystkim konformistą. Jest też jednym z najbardziej zmodyfikowanych przez człowieka gatunków. Nasze ścieżki skrzyżowały się tysiące lat temu i te pokolenia współistnienia i zależności zostawiły na psach swój ślad.

Wbrew obiegowej opinii psy nie są szczególnie skutecznymi łowcami (na ogół! Wyspecjalizowane wyjątki oczywiście znajdziemy, jak w każdej populacji). Naturalnie niezbyt chętnie polują też na zwierzynę większą, czy bardziej wymagającą – jak sarny czy zające, że o większych zwierzakach nie wspomnę. Zazwyczaj uzupełniają dietę drobnicą w postaci gryzoni czy niewielkich ptaków, ale przede wszystkim korzystają z ludzkich zasobów:

zwierząt hodowlanych, odpadków, jedzenia zostawionego zwierzętom w obejściu. Właśnie w ten sposób w ogóle znaleźliśmy się na jednej ścieżce z psami: kilkadziesiąt tysięcy lat temu, część dzikich psów rozsądnie uznała, że łatwiejsze i mniej niebezpieczne będzie podążanie śladem ludzkich odpadków, niż polowanie na większego zwierza.

Jednak fakt, że psy stały się od nas tak bardzo zależne poskutkował również udomowieniem gatunku, a z czasem: wyhodowaniem kolejnych ras psów o różnym przeznaczeniu. Tak więc, o ile, niezbyt często spotkamy się ze zdziczałymi psami, polującymi na dzika czy jelenia, o tyle wśród ras myśliwskich znajdziemy masę psów i linii, które w takiej formie pracy będą odnajdywać się doskonale. Niemniej, powinniśmy pamiętać, że generalizowanie ich zdolności, czy skłonności na cały gatunek, może nas zaprowadzić na manowce.

Tutaj musimy się więc już zagłębić w szczegóły. Inaczej bowiem będziemy mówić o zachowaniach łowieckich u wyżła z linii pracującej, a inaczej o łowiectwie u ras ozdobnych i do towarzystwa.

Wypowiedzmy więc ten truizm: biorąc psa rasy myśliwskiej musimy spodziewać się, że będzie chciał polować. Albo w inny sposób realizować zachowania typowe dla rasy, bowiem nie wszystkie psy w łowisku pracują i pracowały tak samo. O ile nikogo nie zdziwi fakt, że chart czy beagle puszcza się w pogoń, a wyżeł wystawia każdego ptaka, o tyle np. w przypadku terierów czy retrieverów te zachowania łowieckie mogą nie wyglądać w tak oczywisty sposób.

Z czego to wynika?
Z modyfikacji w obrębie łańcucha łowieckiego!

zachowania-lowieckie-passionblog-for-dogs-3

Co to jest łańcuch łowiecki?

Najprościej rzecz ujmując, to spuścizna po dzikich przodkach naszych psów. To zestaw instynktownych zachowań, które mają doprowadzić do upolowania i zjedzenia jakiejś ofiary. I chociaż canis familiaris nie jest już i nigdy nie będzie ,zwierzęciem dzikim, jakieś artefakty przeszłości jeszcze w nim zostały. Dlatego psy zdziczałe i uliczne polują (chociaż na mniejsze zdobycze niż ich dzicy kuzyni; wilki czy likaony) i dlatego hodowcy mogli skutecznie selekcjonować psy o konkretnym przeznaczeniu.

Łańcuch łowiecki składa się z kilku następujących po sobie elementów:

Nawęszanie > obserwacja > skradanie się > pogoń > chwycenie > zagryzienie > rozszarpanie > zjedzenie.

Podczas udomowienia psa, ludzie zauważyli, że znacząca większość osobników korzysta z tego „cyklu”, a każde kolejne zachowanie możemy wykorzystywać do innych celów. Na tej podstawie, przez selektywną hodowlę, zaczęliśmy intensyfikować tendencję do podejmowania konkretnych czynności i/lub wygaszaliśmy chęć do korzystania z innych. W ten sposób otrzymaliśmy rasy wykorzystywane do tropienia (nawęszanie), do wystawiania (wpatrywanie), do pasienia zwierząt (wpatrywanie+skradanie się), do naganiania (pogoń), do aportowania (chwytanie), do aktywnego polowania (zagryzienie).

Jeśli więc jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami psa rasowego, lub w typie rasy, możemy spodziewać się, pewnych tendencji czy skłonności. Na przykład: retrivery, jako typowe aportery, mają dużą potrzebę chwytania, a jednocześnie silnie wygaszaliśmy u nich przechodzenie do zagryzania i rozszarpywania, osiągając tym samym tzw. miękki pysk. Charty z kolei, ze względu na swoją użytkowość, chętnie będą ściągać, nawet zagryzać zwierzynę, ale mniej chętnie sięgną po nawęszanie czy skradanie się.

W przypadku psów tzw. wielorasowych wcale nie mamy mniejszej szansy na podejmowanie łańcucha łowieckiego – on występuje właściwie u każdego psa. Zagadką, powiązana z pochodzeniem i doświadczeniami, będzie tylko, jak intensywna będzie potrzeba podejmowania go i czy pies będzie preferował jakieś konkretnego jego elementy.

Problemy związane z zachowaniami łowieckimi.

Kiedy zaczynamy rozmawiać o problemach z łowiectwem, właściwie od razu wskakujemy w kategorię: ucieczki za zwierzyną czy tropem. Na bazie własnych doświadczeń, lub po chwili namysłu, możemy również w miarę szybko wpaść na możliwy kłopot z ciągnięciem na smyczy (szczególnie po tropie), a może nawet pomyślimy o fiksacji na zabawki (np. na rzucane patyki czy kopane piłki).

Ale czy pomyśleliście kiedyś o tym, że problem z psem fiksujacym na samochody czy rowery może być związany z zachowaniami łowieckimi? Albo atakowanie ludzi lub zwierząt? Czy nawet skakanie na przewodnika, albo szarpanie za smycz?

Te mniej oczywiste przejawy problemów, związanych z tym tematem, pojawiają się w wyniku zachowań przerzutowych, lub tzw. zachowań łowieckich związanych ze stresem.

Podczas realizacji łańcucha łowieckiego, psy stymulowane są przez wiele, pobudzających neuroprzekaźników i hormonów, m.in. przez dopaminę, która odpowiada również za pobudzenie ośrodka nagrody. Innymi słowy: psy lubią polować, a kiedy to robią, czują się super-dobrze.

Dlatego zwierzaki, które z tego, czy innego powodu odczuwają jakieś nieprzyjemne napięcie, mogą próbować „poprawić sobie nastrój” przez sięgnięcie po zachowania łowieckie. W zależności od tego, jakie elementy łancucha są u nich mocniej czy słabiej wyrażone, psy mogą próbować realizować je na różne, czasem nietypowe sposoby.
Zobaczymy więc teriery, które mają dużą potrzebę ścigania czy rozszarpywania i w rezultacie będą meldować się w kołach rowerów, albo rękawach przewodników. Możemy też spotkać owczarki, które będą wpatrywać się i „skradać” przy ruchliwej drodze. Lub retrivery, które nawykowo noszą patyki czy kamienie.

I całą masę psów, które podejmują inne czynności związane z łowiectwem, bez względu na to, czy są zgodne z ich rasą (lub jej brakiem), czy nie – bo ostatecznie pochodzenie to tylko jedna z części składowych charakteru czy osobowości naszego pupila.

Warto jednak pamiętać, że nawet problemy, które na ogół nie kojarzą nam się z polowaniem, mogą związane być z łowiectwem (z tego czy innego powodu) i jako takie: być bardzo silnie samonagradzające.

zachowania-lowieckie-passionblog-for-dogs-3

Rozwiązanie problemów.

No dobrze, wiemy, że mamy kłopot. Co z nim w takim razie zrobić?

Bez względu na to, z jakim psem i zachowaniem mamy problem, najważniejsze i kluczowe będzie uniemożliwienie podejmowania tych czynności, lub przynajmniej maksymalne ich ograniczenie. Bez tego ani rusz – właśnie dlatego, że są to zachowania, które są dla psa przyjemne i przynoszą mu skutek. Z każdym kolejnym „użyciem” utrwalają się i sprawiają, że praca nad źródłem problemów staje się trudniejsza lub nawet z góry sakazana na niepowodzenie.

Jeśli więc mamy np. psa, który ściga koty na osiedlu, to nie osiągniemy absolutnie żadnych rezultatów (bez względu na ilość, jakość i rodzaj ćwiczeń), jeśli za każdym razem kiedy nasz pupil jakiegoś zobaczy, da radę za nim pobiec.

Po drugie, żeby ruszyć z jakąkolwiek sensowną pracą, koniecznie musimy zbudować motywację (nasz pies musi dostać coś, co będzie wystarczająco atrakcyjne dla niego, żeby odpuścić sobie wejście w kłopotliwe zachowanie) oraz odporność na rozproszenia (najlepsza motywacja na nic nam się zda, jeśli nasz pupil ma zerową podzielność uwagi i po prostu nie widzi, ani nie słyszy niczego poza swoim „celem”).

Po trzecie, ale w cale nie najmniej ważne, musimy zidentyfikować, czy nasz podopieczny podejmuje dane zachowanie, dla samego zachowania, czy jest to kwestia związana właśnie z radzeniem sobie ze stresem. Inaczej ćwiczy się rezygnację z jakiejś przyjemności, a inaczej z jednynej znanej strategii radzenia sobie, dzięki której można poczuć się choć odrobinę lepiej.

Po czwarte, na każdego psa musimy znaleźć własną, indywidualną metodę! Współczesna kynologia przychodzi z masą rozwiązań; od protokołów związanych z tzw. treningiem zastępczych zachowań łowieckich, aż do ćwiczeń związanych z kontrolą popędu łupu, każdy znajdzie coś dla siebie i swojego psa. Czasem warto jednak podpytać zaufanego instruktora o to, które techniki mają sens, a które lepiej sobie odpuścić 😉

Czy zawsze się udaje?

Chciałabym dać tutaj nadzieję wieku znękanym przewodnikom psów, ale obawiam się, że jeśli chcę być uczciwa, to nie mogę.

Są psy, które po prostu będą łowieckie zawsze. Szczególnie psy z linii użytkowych, pracujących od pokoleń w łowiskach. Ostrożnie realizujecie więc marzenia o chatach, wyżłach, terierach, czy innych rasach użytkowych!