Psie jedzenie – niezależnie od tego, czy jest mokrą czy suchą karmą, gotowanym czy surowym mięsem, jest przede wszystkim podstawową, nieelastyczną potrzebą psa. Mówiąc najprościej, pies żeby żyć musi jeść :).
Jak to w takim razie jest z tym „spalaniem miski”, które dzieli środowisko psiolubów?

Zacznijmy od tego, po co w ogóle pracować z psem za jedzenie?
Po pierwsze, jak już wyżej napisałam, jedzenie jest podstawową psią potrzebą, więc pies za taką formę nagrody będzie (na początek przynajmniej w teorii) chętnie pracował. A dodatkowo, wydając to jedzenie na spacerze, stajesz się w oczach psa kimś atrakcyjnym, nie tylko gościem od trzymania smyczy ;).
Psia karma pozwala na zdecydowanie większą precyzję pracy i koncentrację, niż np. zabawka :). Jeśli chcemy psiaka nauczyć chodzić przy nodze, to zdecydowanie łatwiej zrobimy to wydając mu powoli smakołyki w odpowiednim miejscu, niż szarpiąc się z nim zabawką :). Poza tym motywację na zabawkę trzeba najpierw często długo budować. Albo w drugą stronę, jeśli psiak bardzo lubi się bawić, to poziom jego ekscytacji na widok zabawki, może wyłączyć mu myślenie.
Karma pozwala nam nagrodzić psa wielokrotnie za dobre zachowanie, co dodatkowo je wzmacnia. Co mam na myśli? Ucząc psa komendy „do mnie” nagradzamy pupila od samego początku za podążanie w naszą stronę. Czyli psiak uczy się, że nie tylko dotarcie do przewodnika jest opłacalne i fajne, ale już sam bieg w jego kierunku. Albo przykładowo ćwicząc koncentrację przy innym psie – sposobem i tempem wydawania nagrody, możemy psiaka mocniej skupić, troszkę uspokoić i pomóc mu w nauce :).

Czy, kiedy i po co spalać miskę?
Często jest tak, że psiaki przyzwyczajone do jedzenia w domu, w ogóle nie są zainteresowane jedzeniem na dworze – i to nie tylko w super trudnych warunkach. Wówczas zalecamy wyniesienie jedzenia z domu, na zewnątrz, tak, żeby nauczyć psiaka, że jedzenie na dworze od przewodnika jest fajne i się opłaca – bardziej niż podbieganie do obcego psa, bardziej niż zjadanie śmieci, bardziej niż pogoń za zapachem, etc. To pozwala dość szybko wejść w normalny tryb pracy na zewnątrz.

 

Dalej – jeśli już wiemy, że psiak i tak będzie pracował za jedzenie, to zadaj sobie pytanie sam – wolisz żeby pracował za parówkę, smakołyki czy inne „psie fastfoody”, czy za swój normalny posiłek? To bardzo ważne u psiaków mających problemy zdrowotne, gdzie dieta ma duże znaczenie, czy tych chcących zrzucić parę kilo.
Podsumowując – „spalanie miski”, czyli wydawanie jedzenia za pracę na dworze, pozwala nam podnieść poziom motywacji pokarmowej u psa, zbudować atrakcyjność przewodnika, jest bezpieczne dla zdrowia i wagi naszego psiaka, bo jest to jego codzienny posiłek.

Mitów kilka.

Spalanie miski absolutnie nie wiąże się z głodzeniem psa! Psiak zjada tyle co zwykle, ale określoną część, lub (w bardzo wyjątkowych przypadkach i na wyraźne zalecenie instruktora) całość porcji dostaje nie z miski za darmo, ale jako nagrodę za pracę.
Wydawanie psu jedzenia za pracę nie jest torturą ani niewolnictwem, nie zaburza też poczucia bezpieczeństwa psa. Po pierwsze to nie jest tak, że jak pies perfekcyjnie i za pierwszym razem nie wykona komendy, to nie dostaje jedzenia i koniec, następna szansa na posiłek za tydzień. Nagradzamy każdy minimalny postęp, często bardzo pomagając psu, a im większy, tym więcej jedzenia psiak za niego dostaje :). Czyli trochę jest tak, że ćwicząc i ucząc się, psiak cały czas zajada. 

A po drugie, wszystkie psowate w naturze, a nawet dziko żyjące psy, muszą sobie na jedzenie zapracować, więc to jest dla nich zupełnie naturalne.
„On pracuje za jedzenie, a nie dla tego, że chce” – no racja. Ale tylko na początku. Nasi kursanci znają nas m.in. z ciągłego powtarzania na zajęciach „BRAAAAWO! SUPER PIES! EKSTRA!” i tak dalej, i tak dalej… Każdą nagrodę w postaci jedzenia, poprzedza nagroda słowna, odpowiednio podszyta pozytywnymi emocjami i szczerym uśmiechem. Po czasie staje się ona tak samo atrakcyjna co jedzenie. Brzmi znajomo? Tak, w ten sposób działa też kliker. Dodatkowo jeśli zadbamy o atrakcyjność treningów, różnorodne nagradzanie i będziemy pamiętać o stopniowym wycofywaniu smakołyków, tak, żeby stały się dodatkiem, a nie bazą, to zbudujemy u psa chęć do pracy z jego przewodnikiem, nawet jeśli nie będzie miał przy sobie prawie niczego do jedzenia. Bo to po prostu stanie się świetną zabawą :).