Wiecie co to jest?? Wiecie co Ciro ma na szyi, na zdjęciu głównym? Taaaak, kochani to jest to o czym myślicie, to jest obroża elektryczna!
Tak dzisiaj będzie trochę kontrowersyjny temat. Dzisiaj powiem Wam, że obroża elektryczna to nie jest takie zło, a Ci, którzy ją złem nazywają prawdopodobnie nie mieli jej nigdy w ręce.
Nie wiem, ale się wypowiem… to trochę taka nasza ludzka przypadłość. Idealnie obrazuje to filmik Radka Kotarskiego, który kiedyś mi pokazała Kornelia. Do dzisiaj na samą myśl o Nieistniejebadzie i Ministrze Spraw Zagranicznych Burnejce, śmieję się do łez ( Ci, którzy nie wiedzą o co chodzi polecam: https://www.youtube.com/watch?v=Oc12HjsdCSQ ). Cała Polska wie ja kopać w piłkę. Wie co zrobić żeby zmniejszyć dziurę budżetową i polepszyć funkcjonowanie służby zdrowia no i oczywiście wszyscy wiedzą, jak szkolić psy. Wiedzą, że obroża elektryczna to narzędzie zbrodni a Ci, którzy jej używają to zwyrole, walące we własnego psa prądem. Oczywiście OE w ręku nieodpowiedniej osoby, może psu wyrządzić krzywdę. Niestety znam, kilku takich Januszy, którzy to założyli obroże i pach z całej … pary 😉 w psa, co gorsza znam też takich instruktorów i to akurat mnie mocno martwi a nawet przeraża. I owszem, OE nie jest dla każdego, ale w wypadku niektórych osób nawet smycz i obroża to narzędzie zbyt skomplikowane, żeby dobrze ich używać.
I tak kochani, moje psy śmigają w elektrykach. Długo się zastanawiałam czy oficjalnie to napisać. Rozmawiałyśmy o tym z Kornelią, czy powiedzieć wprost, czy ukrywać to dalej po kątach. Nie to nie ma sensu, nie będę cenzurować zdjęć, nie będę udawać, że jest inaczej a to dlatego, że nie mam sobie nic do zarzucenia. Bo wbrew temu co wszyscy myślą, ja akurat elektryki używam do nagradzania a nie korygowania 😉
Pamiętacie jak jakiś czas temu przy filmie z luźną smyczą pisałam, że miałam problem z odwołaniem? Pewnie się już domyślacie jak ten problem rozwiązałam. Tak kochani. Obrożą elektryczną. Cały proces wprowadzenia OE to ładnych kilka miesięcy pracy. Od czego zaczęłam, od uwarunkowania wibracji jako coś pozytywnego. Potraktowałam wibrację w OE jak klikera, tylko takiego zdalnego, który daje mi możliwość nagradzania z odległości. Ciro uwielbiał puścić się za dziką zwierzyną, to był dla nas ogromny problem. Nie tylko ze względu na obawę przed zaginięciem, ale też ze względu na bardzo słabe stawy u Cirko. A wiadomo w morderczym pościgu za sarenką, lecąc na pełnych obrotach po polach, łąkach lasach nie trudno o kontuzję. I tak kiedy Ciro kojarzył już elektrykę jako coś pozytywnego (zajęło nam to około 3-4 miesięcy codziennej pracy) chodził na spacery na lince treningowej, kiedy tylko pojawiała się sarna, bieg blokowałam trzymając go mocno na lice, natomiast kiedy tylko był moment rezygnacji, Ciro był nagradzany wibracją z elektryki. Na tym etapie, wibracja dla Ciro była tak wartościowa jak otrzymanie smakołyka. Jak to możliwe? Pamiętacie pas Pawłowa? Dzwonek, miska, ślinienie, jedzenie 😉 Warunkując w ten sposób OE, wibracja działa na psa dokładnie tak samo, jak dzwonek podczas eksperymentu Pawłowa. Dodatkowo Ciro kiedy tylko sam z siebie bez komendy do mnie wrócił dostawał kawał pachnącej parówy 😀 I tak pracowaliśmy ładnych parę miesięcy, aż któregoś dnia stwierdziłam, że raz kozie śmierć i odpięłam linkę. Pamiętam jak pojawiła się sarna. Zamarłam i nie wiedziałam co robić, czy biec za Ciro, wołać go, krzyczeć, panikować czy co. Widziałam jak Ciro ją namierza, jak ściąga jej zapach, czekałam tylko aż sarna zrobi jeden sus a już miałam ten obraz przez oczami jak Ciro pędzi za nią z prędkością światła, a wiecie co się stało …. Sarna hyc a Ciro nic, popatrzył jak sarenka się oddala. W tym momencie strach przestał mnie paraliżować wzięłam pilot do ręki, wibracja i moje super, które słyszeli w sąsiedniej gminie. Ciro przyleciał do mnie ciesząc się jak głupi, dostał smaka i poszedł … wąchać trawę 😉
Tak kochani, dzięki wprowadzaniu OE jako narzędzia do nagradzania, przez kilka miesięcy mogłam idealnie w punkt nagrodzić Ciro za rezygnację z pogoni, po czasie Ciro zrozumiał, że po 1 nie ma sensu biec za czymś czego nie dogoni. Po 2 wiedział, że kiedy nie pobiegnie to dostanie nagrodę. Dzięki spacerom na lince, miał większą swobodę i możliwość eksplorowania terenu a więc był szczęśliwszym psem, który zaspokajał swoje potrzeby. Dzisiaj Ciro chodzi bez linki, ale często jeszcze na OE, ale dlatego, że ją wprost uwielbia i nastawia łepetynę żeby ją założyć. A poza tym my każdy spacer wykorzystujemy do treningu, więc nagroda się przydaje. Pewnie się zastanawiacie, czy użyłam jej kiedyś awersyjnie? Tak, nie będę ściemniać, że nie 😉 kiedyś wybiegł mi dorosły dzik na odległość jakiś 15 metrów. Oczywiście Ciro bardzo chciał się przywitać z nowym kumplem. Wtedy była prosta kalkulacja, albo strzał z elektryki, albo nie mam psa. Wybrałam mniejsze zło. Możecie mnie za to potępiać, dla mnie to było najlepsze rozwiązanie na tamten moment. Ale, dzięki bardzo mocno wprowadzonej pozytywnej wibracji, mogłam niemal odraz zatrzeć korektę. W mojej opinii, prawidłowa korekta nie jest zła, należy jednak pamiętać o jej bardzo mocnym zatarciu. Dzięki temu, mówiąc psu, że robi coś źle nie spowodujemy u niego lęku, agresji czy frustracji a relacja Wasza nie legnie w gruzach. Wprost przeciwnie, stworzycie wtedy jasną i czytelną komunikację. Poza tym OE to nie efekt wsadzenia obu palców w kontakt 😉 Oczywiście mówię o dobrej elektryce i to też jest jeden z elementów, który musicie wziąć pod uwagę. Elektryka, to koszt rzędu co najmniej kilkuset złotych. Ja akurat korzysta ( tu lokowanie produktu XD) z Dogtry, choć miałam okazję testować kilka innych marek, tej jestem wierna. Tak wiec dobra elektryka ma skalę siły impulsu i uwierzcie mi, że impuls może być tak delikatny, że Wy go ledwo co czujecie. Wiem, bo sama na sobie sprawdzałam ;))
Oczywiście kochani! Pamiętajcie, że OE to nie zabawka, jeżeli nie wiecie jak tego używać, jaką wybrać, czym się kierować (a nie tylko skala impulsu ma znaczenie, ważna jest jakoś, materiał, wodoszczelność, mobilność itd. itd.) to po nią nie sięgajcie. To specjalistyczny sprzęt szkoleniowy, który powinien być używany pod okiem kogoś kto wie jak się nią obsługiwać. Nawet jeśli chcecie jej używać wyłącznie pozytywnie, to też możecie psu wyrządzić krzywdę, warunkując niepotrzebnie zachowanie, które wcale Wam nie odpowiada 😉 Tak więc tekst ten nie jest zachętą do używania OE, tylko jest tekstem pokazującym, że nie taki diabeł straszny jak go malują i to w rękach przewodnika jest decyzja, jak będzie jej używać.