Motywacja, to ostatnio bardzo modne i niesamowicie popularne hasło. Motywacja do pracy, jeżdżenia na rowerze, nauki pływania, grania na fortepianie, fit motywacja, motywacja do zwiększenia kwalifikacji, szukania pracy, motywacja dla motywacji itd. itd. Czasem mam wrażenie, że motywacja jest jak Ewa Chodakowska, wyskakuje z lodówki, a w końcu ona jest specjalistką od motywacji, więc koło się zamyka XD I dochodzimy do wniosku, że całym Światem nie rządzi pieniądz a …. motywacja.
A czym ona tak naprawdę jest? Idąc na łatwiznę i wpisują w googla’a hasło otrzymamy m.in. definicję z Wikipiedii : […]”Motywacja (z łac. motivus 'ruchomy’ od motus 'ruch’) – stan gotowości do podjęcia określonego działania, wzbudzony potrzebą zespół procesów psychicznych i fizjologicznych, określający podłoże zachowań i ich zmian. Wewnętrzny stan człowieka, mający wymiar atrybutowy. […] (nie wiem, czy tylko dla mnie brzmi mało zrozumiale ;)) znajdziemy też 10 porad jak zawsze mieć motywację, jakieś filmiki zalatujące sektą i całą masę stron siłowni, klubów fitness i inne pierdoły, ale znajdziemy też bardzo przydatne informacje jak np.: podział motywacji na zewnętrzną i wewnętrzną. O co chodzi?
Otóż, z motywacją wewnętrzną stykamy się wtedy, kiedy podejmujemy jakieś działanie bez żadnych zewnętrznych nagród. Czyli robimy coś, bo sprawia nam to przyjemność lub daje okazję do poznawania czegoś nowego, poszerzania wiedzy bądź rozwijania swojego potencjału. Sprawia też, że łatwiej angażujemy się w daną aktywność niż w przypadku motywacji zewnętrznej, ponieważ już sama aktywność jest dla nas nagrodą.
Na motywację wewnętrzną składają się m.in.: postawa, wiedza, umiejętności, zainteresowania, sukcesy, nawyki – z naciskiem na nawyk , do tego jeszcze wrócimy 😉
Motywacja zewnętrzna, czyli kij i marchewka. Pojęcie motywacji zewnętrznej pojawia się w sytuacji, gdy źródło siły popychającej nas do działania pochodzi z zewnątrz. Przykładem mogą tu być oceny w szkole, wynagrodzenie w pracy, ale także nagrody w konkursach, sława, uznanie, medale, odznaczenia czy ilość „lajków” na Facebooku… Praktycznie za każdym razem gdy robimy coś zastanawiając się jednocześnie co będziemy z tego mieć – kierujemy się motywacją zewnętrzną.
Jednak nie tylko nadzieja na zysk jest zewnętrznym motywatorem. Równie dobrze może zmotywować nas do działania wizja przykrych konsekwencji i chęć ich uniknięcia. Jeśli więc widząc fotoradar zwalniasz, bo nie chcesz dostać mandatu, czy sprzątasz po sobie naczynia ze stołu chcąc w ten sposób uniknąć gderania ze strony partnera – kierujesz się motywacją zewnętrzną 😉
Pewnie czytacie ten wpis i zastanawiajcie się… OK, ale co to ma do psa? Otóż ma bardzo dużo 😉
Mechanizmy, m.in. w wypadku budowania motywacji, jakie działają na człowieka i psa są niemal identyczne, jedynie siła motywacji zewnętrznej nieco się różni 😉 Dla człowieka, nie oszukujmy się , dość sporą motywacją są pieniądze, dla psa …. Jest to kawałek czegoś co można ewentualnie rozszarpać. Więc co może być dla niego motywacją? Przede wszystkim jedzenie 😉
I tu wchodzimy, na dość śliski grunt. Sposobów motywowania może być wiele, wszystko zależy od szkoły, idei, wiedzy, metod stosowanych przez instruktorów. Dla mnie podstawową jest jedzenie. Dlaczego? A no dlatego, że jedzenie jest jedną z potrzeb nieelastycznych, czyli takich, które musimy psu zaspokoić, aby ten mógł żyć. Jeżeli pies nie będzie jadł, umrze, tu nawet nie trzeba pisać nic więcej. Oczywiście mówię, tutaj o psach zdrowych fizycznie i psychicznie. Pies, który odczuwa ból, lub nie czuje się dostatecznie bezpiecznie, jest skrajnie zestresowany nie będzie miał apetytu. Zresztą dla mnie najważniejszą potrzebą nieelastyczną u psa, jest poczucie bezpieczeństwa i komfortu, bez tego nie ruszymy dalej (niemniej omówienie tematu potrzeb, to kolejny dość obszerny wpis).
Tak więc jeżeli masz psa, który jest zdrowy, czuje się w Twojej obecności pewnie i nie chce jeść, o zgrozo, nawet z miski w domu, to znaczy, że „odrobinę” go rozpieściłeś i utrudniłeś, sobie i psu wspólną pracę a przy tym budowanie fajnej relacji.
Brak apetytu to częsty problem na jaki trafiam, jest spora grupa psów, które nie chcą jeść w domu, jest spora, która nie chce zjeść na zewnątrz nawet najlepszego kawałka kiełbasy, a jak już pojawi się na horyzoncie inny zwierzak, to nawet cały mięsny nie da rady. Dlaczego tak się dzieje? I jak można to zmienić? Dzieje się tak dlatego, że pies dostaje wszystko za darmo a nawet w nad stanie. Dostaje michę z żarełkiem, patrzy na nią i myśli sobie „matko, serio znowu mam jeść”, a więc wącha to sobie, lekko się krzywi i odchodzi, i co na to właściciel? O nieeee… pewnie jest chory, albo mu nie smakuje, nową karmę trzeba kupić, choć słoneczko, pancia da Ci kawałek mięska, kiełbaski, masełka, ugotuje Ci coś pysznego … znacie to?
Kochani, jedzenie jest bardzo przydatne w pracy z psem, jest super sposobem na nagradzanie, na zbudowanie nawyku (ważne hasło;)) i fajnej relacji z Wami jako przewodnikami. Jeżeli Twój pies jest niejadkiem, to zastanów się czy aby na pewno je tyle ile powinien. Jeżeli pies sam rezygnuje z miski, to prawdopodobnie w dupce ma tak pełno, że już więcej w siebie wcisnąć nie może. Tak więc kolejnym razem nie daj się złapać na te słodkie oczka, które proszą o kawałek pasztetu. Bądź twardy i konsekwentny a najlepiej, porcję jedzonka weź na spacer i początkowo, teoretycznie za nic, nagradzaj swojego kumpla. Daj mu coś, wtedy kiedy na Ciebie spojrzy, kiedy przez chwilę idzie ładnie przy nodze, kiedy do Ciebie wróci tak sam z siebie. Stan gdzieś w spokojnym miejscu, przytrzymaj psa na smyczy na około 2 metry i poczekaj aż sam do Ciebie podjedzie, nic mu nie mów, nie sugeruj, dzięki temu zbudujesz psa aktywnego a siebie jako przewodnika pasywnego, czyli nie takiego, który przekupuje smakołykami. Jak zauważysz, że pies sam zaczyna angażować się w pracę z Tobą zacznij powoli wprowadzać jakieś komendy, nowe elementy czy bodźce. Wykorzystaj tą podstawą potrzebę do zbudowania czegoś fantastycznego, uwierz mi, że Twój pies będzie z tego szczęśliwy. Nie ma najmniejszego znaczenia, czy psiak zje 200 gram z miski, czy 200 gram z Twojej ręki. Ja osobiście nie jestem dużym zwolennikiem smakołyków, robię wszystko żeby pies pracował za swoją karmę, choć zawsze mam przy sobie coś ekstra, żeby nagrodzić go, wtedy kiedy zrobić coś na miarę Nagrody Nobla. Dlaczego pracuję za karmę, dlatego, że nie wpycham w psa byle czego, bo jednak większość ciastek składem nie powala, a ponadto niepotrzebnie go nie dokarmiam. Pamiętaj też, żeby raczej unikać pracy w domu, w końcu jeżeli w sterylnych warunkach nagradzasz psa karmą, to jak ona ma działać przy rozproszeniach? Jeżeli trudno Ci się przełamać, żeby zacząć pracować za jedzonko podam Ci pewien przykład z ludzkiego życia. Czy dostając na konto 10 tys. złotych za to, że siedzisz w domu, pójdziesz do pracy za 1000? A czy pies dostając miskę pełną pyszności, zacznie pracować za suchą karmę a nawet za to samo co w niej miał, kiedy obok jest 5 innych psów? Psiaki są baaaardzo cwane i one doskonale wiedzą, że przyjdą do domu i za free dostaną to samo. Więc w danej chwili wybiorą to co dla nich jest atrakcyjne.
Oczywiście kolejnym poziomem motywacji jest zabawa z przewodnikiem. Dla mnie to drugi stopień motywacji. Zabawa fantastycznie buduje relację z przewodnikiem, ale nie daje nam mnogości i precyzji powtórzeń. Pies przy zabawie jest najczęściej mocniej podkręcony i szybkiej się męczy. Niemniej, jest to bardzo ważny element budowania więzi. Jak się bawić z psem wiecie już z naszego wcześniejszego wpisu 😉 a już wkrótce na temat zabawy przygotujemy dla Was coś jeszcze ☺
Tak więc kochani, nie bójcie się zabierać na spacer jedzenia i psich zabawek, na początkowym etapie powinny być obecne zawsze. I tutaj pewnie pojawi się stwierdzenie: no tak, ale przez całe życie nie będę chodzić ze smakołykami w kieszeni?! Otóż niekoniecznie. Dla psa posłuszeństwo jest (i tu dzisiejsze słowo klucz) nawykiem. Jeżeli zbudujemy nawyk, że na komendę „do mnie” pies wraca do przewodnika, to będzie to robić. Pamiętajcie, że pies nie rodzi się komisarzem Alex’em. On nie wie co to znaczy siad, waruj czy równaj. To Wy musicie mu to pokazać, wytłumaczyć o co Wam chodzi. Oczywiście, żeby zbudować nawyk, potrzebujemy czasu i mnogości powtórzeń. Mówi się, że pies nauczy się danej komendy po około 4-6 tysiącach powtórzeń, przy zachowaniu w treningu podobnych, na początek dość łatwych warunków, dopiero później możemy zacząć pracę np.: w centrum miasta i tam w pewnym sensie na nowo budować komendę. Oczywiście będzie wtedy dużo łatwiej i ilość niezbędnych powtórzeń będzie zdecydowanie mniejsza. Niemiej dla psa, przy pracy pozytywnej, budujemy przyjemne skojarzenie, gdzie gest, słowo oznacza daną czynność a przy tym sprawia psu radość. Tak więc przez kilka ładnych miesięcy, budujemy pozytywne skojarzenia, stosując motywację zewnętrzną, niemniej z czasem motywacja zewnętrzna przeradza się w motywację wewnętrzną, czyli tą efektywniejszą i ważniejszą, ponieważ buduje się m.in. nawyk, a wykonanie danej komendy samo z siebie zaczyna sprawiać psu przyjemność. Skąd o tym wiemy? Pamiętacie psa Pawłowa? Pawłow dowiódł, że u psa występuje odruch bezwarunkowy. W trakcie swojego eksperymentu podanie miski poprzedzał dźwiękiem, po czasie pies na sam dźwięk dzwonka reagował ślinieniem się. Po czasie, organizm psa reagował na dźwięk dzwonka tak samo jakby dostał jedzenie. Jest to tzw. warunkowanie klasyczne, czyli jedna z form uczenia się, którą możecie wykorzystać do budowania motywacji. Oczywiście warunkowanie klasyczne to nie jedyna forma uczenia się, a ten temat rozwiniemy dla Was w innym poście.
Kolejnym elementem sukcesu w budowaniu motywacji, jest jasna komunikacja. Przyznam się Wam, że osobiście nie jestem z tych totalnie pozytywnych szkoleniowców, i nie boję się mojemu psu powiedzieć, że robi coś źle, niemniej stosując u psa korektę, trzeba pamiętać o jej zatarciu, inaczej stanie się on nerwowy i straci do Was zaufanie. Tak więc, jeżeli nie wiecie jak korzystać z korekty nie róbcie tego na własną rękę, bo skutek nieświadomego działania będzie niósł za sobą poważne problemy, które będzie trudno odkręcić. Praca awersyjna owszem, najczęściej przynosi efekty zdecydowanie szybciej, niemniej jej konsekwencją jest nerwowy, sfrustrowany, pozbawiony zaufania do przewodnika a czasem też agresywny pies.
Tak więc kochani, stworzenie u psa chęci do pracy z Wami, to jedna z podstaw w budowaniu zarówno posłuszeństwa jak i prawidłowej, opartej na wzajemnym zrozumieniu i zaufaniu relacji. Niemniej jest to proces bardzo długotrwały, który będzie wymagać od Was poświęcenia, czasu, konsekwencji oraz cierpliwości. Początki zawsze są bardzo trudne, niemniej warto się poświecić, bo będziecie szczęśliwi i Wy i Wasz psiak a przebywanie z psem, spacery w końcu będą przyjemnością a nie przykrym obowiązkiem. Pamiętajcie, że im szybciej i więcej pracy wsadzicie w psa tym szybciej i na dłużej zobaczycie jej efekt.
Tak więc powodzenia 😉