O żywieniu psów powstają książki, są szkolenia, seminaria, warsztaty, czy kursy zawodowe. I z pewnością za każdym razem można dowiedzieć się czegoś nowego, są nowe odkrycia naukowe i przeprowadzone badania. W tym krótkim (mam nadzieję :P) wpisie chcę tylko powiedzieć absolutne podstawy podstaw, które każdy właściciel psa wiedzieć powinien.
Dostępnych jest wiele modeli żywienia psa, każdy z nich ma swoich zwolenników i przeciwników. Zaczniemy od pozornie najłatwiejszego, na który decyduje się większość właścicieli, a mianowicie – sucha karma. Rynek zoologiczny pęka w szwach od ilości suchych karm. Producenci prześcigają się w ilości mięsa w składzie, braku zbóż albo różnorodności dodatków, które będą wspomagać właściwy rozwój psa. Jak nie oszaleć, pytam? Jak żyć? 😀 Prawda jest taka, że wybrać dobrą i odpowiednią karmę dla swojego psa to nie taka bułka z masłem. Nie wystarczy pójść do marketu i wziąć pierwszą lepszą, bo raczej skład nie będzie powalał. Wiele producentów znanych marek ma za nic zdrowe żołądki naszych pupili i w ich karmach jest zaledwie 4% mięsa. Dla psa, który jest zwierzęciem mięsożernym, raczej to nie najlepszy wybór. Trzeba poszukać takiej, gdzie mięso przoduje w składzie a brak jest tanich wypełniaczy takich jak zboża czy kukurydza. Sucha karma jest z pewnością jedną z najwygodniejszych form karmienia psa. Kupujemy, nasypujemy i dajemy psiakowi do michy. To największy jej plus i pewnie też powód dla którego ogrom właścicieli decyduje się właśnie na taki sposób żywienia.
Mamy też karmy mokre czy też wilgotne, które jak sama nazwa wskazuje charakteryzują się dużą ilością wody. Zapach tych karm powoduje że psiakom już ślinka cieknie. A czasem słysze od swoich kursantów, że oni też chętnie by je zjedli, bo pachną jak konserwa :P. Z pewnością jest to spowodowane dużą ilością dodatków, które ten smak i zapach wzmacniają. Poza tym, karma mokra jest totalnie nie wygodna przy pracy z psem. Nie wyobrażam sobie chodzić z saszetką na smakołyki wypełnioną mokrą karmą. I właśnie z tych względów nie jestem jej fanką.
W ten sposób dochodzimy do kontrowersyjnego tematu jakim jest BARF czy też RAW czyli dieta surowa dla psa. Dlaczego kontrowersyjna? Myślę, że to wynika z niewiedzy, bo niektórzy dalej łapią się za głowę gdy słyszą, że ktoś karmi surowym mięsem “Będzie agresywny!”- krzyczą. Nie, nie będzie, ale nie o tym teraz ;). Dieta BARF to powrót do natury i do przodków canis lupus familiaris (łac. pies domowy) czyli do wilków. U psów ta dieta opiera się na mięsie, podrobach i kościach przy ograniczeniu pokarmów roślinnych oraz wyłączeniu zbóż czy ziemniaków. Skomponowanie diety BARF nie jest łatwe (przynajmniej na początku) i trzeba sobie to przyznać. Nie polega na kupieniu najlepszej jakościowo wołowiny i kurczaka i podaniu psu do michy, to nie jest idealnie zmielone mięsko i wbite jajeczko. RAW to ochłapy mięsa, z tłuszczem, i tymi strasznymi włóknami które my tak skrupulatnie obcinamy robiąc bitki. RAW to całe tusze zwierząt rzucone do michy. Myślę, że mogę to powiedzieć RAW to styl życia :D. Jednak dobre skomponowanie tej diety i dobranie jej pod osobiste predyspozycje psa daje nam gwarancję zdrowego psiaka. Ale trochę zabawy to z tym jest 🙂
Co z gotowanym zapytacie? No tak, można i gotować, stać przy garach oprócz siebie to i dla psa. Tylko pamiętajcie o tym, że podczas obróbki termicznej mięcho, które ugotujecie w dużej mierze straci swoje walory odżywcze. Oczywiście istnieją takie sytuacje, w których trzeba sięgnąć po gotowane jedzonko dla psa. Wtedy warto trochę postudiować MĄDRE! grupy na facebooku, a najlepiej skonsultować się z dietetykiem, który pomoże dobrać dietę do waszych potrzeb.
Nie chcę negować żadnego z modeli karmienia psów. Z mojej strony jednak powiem, że nie warto mieszać różnych form podawanego pokarmu. Nie dajemy suchego pomieszanego z karmą, ani jeden posiłek takie, a drugi takie. Wynika to z tego, że do trawienia każdego rodzaju pokarmu potrzebne jest inne PH w żołądku psiaka, nie ma co zapewniać mu rewolucji żołądkowych takimi zmianami.
Pamiętajmy też o tym, że to dietę dobieramy pod psa, nigdy odwrotnie. Tak samo proporcje czy ilość podawanego jedzenia. Kalkulatory, wytyczne czy tabelki to jedno, a zdrowy rozsądek to drugie.
Dawno już też minęły czasy, gdy psy zjadały resztki ze stołu. Kosteczki po nóżkach z kurczaka czy mizeria z ziemniakami to nie jest odpowiedni pokarm dla psa. Ktoś by mógł powiedzieć, że przecież przynajmniej się naje, i tak owszem, będzie najedzony, a nie odżywiony. A my chcemy, żeby poza tym, że nasze psy zaspokajają głód dostarczały też do organizmu składniki odżywcze.