Jakiś czas temu naszła mnie pewna refleksja. Jak wiecie mam trzy psy. Cira, Lucky i Frelkę. Z Ciro przeszliśmy naprawdę dużo. Od szczeniaka miał problem z kontrolowaniem emocji, kiedy już prawie udało nam się go rozwiązać posypały się stawy. Na długi czas Ciro miał ograniczony ruch, więc wszystko wróciło niczym bumerang z podwójną siłą. Był to moment kiedy pojawiła się u nas Lucky, bardzo stabilna, pewna siebie i bezkompromisowa suka. Chcąc nie chcą, Lucky zeszła odrobinę na drugi plan. Później wszystko wrócił odo normy, ale wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy z tego, że … no właśnie, grzeczny pies to niewidoczny pies.

Uświadomiła mi to Frelka, która jest naszym najmłodszym psiakiem. Frelka, którą mam od 1 dnia jej życia, od samego początku zapowiadała się dość przebojowym szczeniakiem 😉 wszędzie było jej pełno, nie było dla niej żadnej przeszkody, była bardzo dynamiczna, skoczna, no istna petarda. Dlatego też z obawy, że nowy dom, może sobie z nią nie poradzić Frelka została z nami. No i jak się pewnie domyślacie, przez pewien czas, ze względu na jej NIEgrzeczność mocno skupiała moją uwagę. Najwięcej czasu, treningów, wspólnych wyjazdów, socjalizacji. To wszystko dlatego, że młoda tego mocno potrzebowała, po to, żeby ogarnąć swój mały móżdżek 😉 doba ma tyko 24 godziny więc moje skupienie na Frelce zabierało czas dla Ciro i Lucky. I tak kiedyś, kiedy już prawie zbierałam się z Frelką na trening zobaczyłam leżącego w koncie Cirka, który patrzył na mnie bardzo wymownym wzrokiem pt.: zabierzesz też mnie? Oczywiście to nie było tak, że nagle Ciro i Lucky w ogóle nie spędzali ze mną czasu, ale spędzali go indywidualnie zdecydowanie mniej niż kiedyś. I wiecie, wtedy w ten dzień zamiast Frelki na trening poszedł ze mną Ciro. To był fantastycznie spędzony czas, Ciro pracował jak nigdy. Widziałam jak bardzo cieszy się z tego, że jesteśmy tylko my. Kolejnego dnia na trening poszła Lucky, mogła wyżyć się na pozorancie tak jak to było kiedyś. Widziałam jej błysk w oku i zacięcie w pracy. I wtedy właśnie dotarło do mnie, że Ciro i Lucky zeszli na drugi plan dlatego, że po prostu byli grzeczni. Zapomniałam nawet nagradzać ich na wspólnych spacerach, chwalić za to że idą przy mojej nodze, za to, że kiedy nagle zza krzaków wylatuje sarenka oni za nią nie biegną. Wtedy skupiałam się na Frelce. Oczywiście bardzo często spotykam się z pytaniem, kiedy będę mogła/mógł przestać nagradzać psa, a tymczasem właśnie sytuacja z Frelką uświadomiła mi, jak i ja i moje psy bardzo to lubimy. Jak bardzo lubię nagradzać i docenić w nich każdą prawidłową decyzję. Wiecie to jest zaskakujące, ale grzeczny pies to po prostu nudny pies. Nudy, ale w najlepszym znaczeniu tego słowa, nudny bo nie sprawia żadnych problemów.

I bardzo często zauważam to samo u moich kursantów. Często ktoś, kto przychodzi na szkolenie i ma więcej niż jednego psa, skupia się na tym, który sprawia największy problem. I choć to wydaje się dość oczywiste, to właśnie bardzo często właściciel nie docenia tego, że drugi pies nie sprawia kłopotów, bo wychodzi z założenia, że właśnie tak ma być. Często kiedy na szkolenie przychodzą do mnie osoby ze zrównoważonymi psiakami, które są grzeczne, ale po prostu wyczerpały się im pomysły na wspólne treningi, mają duży problem z nagradzaniem, cieszeniem się, za to nie mają najmniejszego problemu z powiedzeniem ŹLE. Tacy przodownicy zdecydowanie rzadziej zauważają efekty pracy, a czasem nawet jej sens. Generalnie pewien schemat jest u nas mocno zauważalny. My ludzie bardziej skupiamy się na błędach czy to naszych psów, czy też osób nas otaczających niż na tym co robią dobrze. Częściej powiemy, ej stary co to robisz? Pogięło cię! Niż o kurde, ale ekstra, BRAWO, rób tak dalej. A tym bardziej mamy z tym problem, jeżeli właśnie nasz pies z zasady jest grzeczny. No bo, po co mam go chwalić czy nagradzać skoro on taki jest. A właśnie powinno się to pielęgnować. Powinno się doceniać i skupiać nie tylko na błędach czy niegrzecznym psie, a na tym co jest EKSTRA.

Bo grzeczny pies nie powinien być niewidocznym psem, wprost przeciwnie powinien być psem docenianym i baaaaardzo widocznym w oczach swojego właściciela.