No dobrze, mamy psa, przeszliśmy już przez wszystkie fazy „socjalizacji” jakie zalecili nam w internecie. Chodziliśmy na psie wybiegi, witaliśmy się z z przechodzącymi psami, smaczkowaliśmy, odwracaliśmy uwagę, chodziliśmy na grupowe spacery i tak dalej, bez końca.

Pomogło o tyle, że wiemy, że mamy problem. Nasz pies ciągnie, szczeka, kładzie się, zamiera, panikuje, albo odstawia jeszcze inne dramaty na widok obcego czworonoga. Co teraz?

Praca i komunikacja

Zanim odpowiemy na to fundamentalne pytanie powyżej, zdefiniujmy może co nieco. Tak, żebyśmy wszyscy wiedzieli, czy mówimy i myślimy o tym samym.

Praca z psem to nauka nowych zachowań, czy wzorców zarówno działania jak i myślenia, czy interpretowania napotkanych bodźców. Pracować możemy na różnych polach: sportowo, sztuczkowo, w podstawowym posłuszeństwie czy wreszcie komunikacją.

Praca komunikacyjna, to dość mętny termin. Wbrew pozorom, wcale nie chodzi nam tu o komendy! I tak, oczywiście, wiem, że wydawanie poleceń to też komunikacja i spory kawałek w zakresie np. bardziej ambitnej pracy sportowej. Ale dzisiaj szturchamy komunikację od drugiej strony.
Tej strony etogramu, czyli psiej mowy ciała.

Więcej pisałam o tym tutaj: https://www.passionblog.com.pl/co-to-jest-etogram/

Pracować w ten sposób możemy nad wieloma aspektami. Dobry trener, behawiorysta czy doświadczony przewodnik, będzie miał ten temat w małym paluszku, ponieważ nie ma treningu czy terapii zachowania bez poszanowania tego, co o tym sądzi nasz pies.

Ale praca komunikacyjna sięga też dalej niż współpraca z człowiekiem. W ten sposób budujemy i rozwijamy przede wszystkim kompetencje społeczne naszych czworonogów. Rzecz nieoceniona, jeśli mamy tzw. „problemowego psa” czy to w kontakcie z ludźmi, czy innymi psami. Trening i modyfikacja zachowań to super sprawa, ale zazwyczaj ostatecznie i tak będziemy zmierzać do tego, żeby nasz pupil sam wiedział, jak może radzić sobie z miejskimi, życiowymi sytuacjami. Zmierzamy więc do autonomii i szerokich kompetencji zarówno w kontakcie z innymi, jak i w zakresie samoregulacji, samokontroli oraz sprawnego przeintrepretowywania sytuacji wcześniej postrzeganych jako zagrażające.

No dobrze, więc przejdźmy już do tego bardziej krwistego kawałka.

etapy-pracy-komunikacyjnej-z-psem-passionblog-for-dogs-2

Od czego zacząć?

Na samym starcie pracy, przede wszystkim musimy odpowiedzieć sobie na kilka pytań.

Czy istnieje dystans od psa, na którym nasz pies potrafi być względnie neutralny? Czy ten dystans jest ewentualnie osiągalny (w miarę powtarzapnie) w środowisku w którym funkcjonujemy z psem? Czy pies w ogóle zauważa obecność przewodnika w przestrzeni, szczególnie kiedy na horyzoncie pojawia się bodziec?

Te pytania mają fundamentalne znaczenie. Posłużymy się tutaj dwoma przykladami.

Piesek A potrafi odpuścić psa z odległości szerokości przeciętnej ulicy. Zawołany raczej zwraca uwagę na przewodnika, przyzwoicie chodzi na długiej lince.

Piesek B zalicza meltdown w każdym dystansie, z którego jest w stanie dostrzec innego psa. Nie bardzo potrafi się odwołać nawet jeśli nie widzi akurat zagrożenia, ciagnie na smyczy, porusza się chaotycznie i nieprzewidywalnie na lince. W ekspozycji na zagrażający bodziec, wszystko staje się dziesięć razy gorsze.

Jak można się domyślić start pracy w przypadku A i B będzie znajdował się w różnym miejscu. Nie jesteśmy tutaj w stanie rozpatrzyć każdego możliwego wariantu, więc pamiętajcie o tym, że ostatecznie zawsze warto skontaktować się z instruktorem i podpytać, gdzie będzie Wasza indywidualna linia startu.

Niemniej spróbujmy przeanalizować każdy etap.

etapy-pracy-komunikacyjnej-z-psem-passionblog-for-dogs-3

Etap pierwszy.

Trójkąt Obniżania Napięcia.

Autorska metoda Joanny Błońskiej, która powstała dla psiaków, które z tego czy innego powodu nie radzą sobie jeszcze w kontakcie zupełnie autonomicznym. Czasem wynika to z nasilenia problemu, innym razem z konfliktu między psami. Na tym etapie pracy, mocno bazujemy na motywacji pokarmowej oraz zachowaniach wyuczonych (komendach). Jeśli wydaje się Wam dziwne, że pracę z etogramem zaczynamy od nauki podstawowego posłuszeństwa, to zupełnie niepotrzebnie! Dzieci też najpierw uczą się chodzić, podpierając się o bezpieczne, stabilne przedmioty, zanim nabiorą wprawy i autonomicznie zaczną biegać po całym domu 😉 I tak, oczywiście, pies to nie dziecko! Nie mniej proces nabywania komeptencji, wprawy w ich stosowaniu i budowanie samodzielności, u większości ssaków wygląda podobnie.

Podczas TONów pracujemy w małych grupach (zwykle 3 psy), uczymy procedury, która z jednej strony pozwala psu poczuć się bezpieczniej (ze względu na dystans i powtarzalność), z drugiej pozwala poczuć się bezpieczniej przewodnikowi (który dostaje dość proste narzędzie, możliwe do zastosowania w większości życiowych sytuacji oraz nabiera wprawy w odczytywaniu sygnałów swojego podopiecznego), a z trzeciej, już mocno osadzona jest w komunikacji i etogramie psa (pozwalamy mu doświadczyć, tego że jego komunikaty nie trafiają w próżnię, a on sam ma wpływ na przebieg ćwiczenia).

TONy mocno opierają się też na nauce społecznej i modelowaniu – zazwyczaj dwa z trzech psów powinny być bardziej doświadczone.

Etap drugi.

Spacery równoległe

Cała ta praca nad TONowaniem napięcia u naszego pupila ma docelowo zmierzać, do wycofania jedzenia i takiego „trzymania za rękę” przewodnika. Osiągnowszy większy luz u psa i przewodnika, oraz wypracowawszy podstawy u tego duetu, przechodzimy do stopniowego wycofywania zachowań wyuczonych, na rzecz zachowań naturalnych, etogramowych.

Doskonale sprawdzają się tutaj spacery równoległe o których pisałam już tu: https://www.passionblog.com.pl/co-to-jest-spacer-rownolegly/

I tu: https://www.passionblog.com.pl/jak-poprowadzic-dobry-spacer-rownolegly/

A także trochę bardziej pośrednio tu: https://www.passionblog.com.pl/mijampoluku/

etapy-pracy-komunikacyjnej-z-psem-passionblog-for-dogs-4

Etap trzeci.

Spacery socjalizacyjne.

Załóżmy, że już wyspacerowaliśmy równoległe swoje. Nasz podopieczny potrafi już zachować kontrolę nad sobą, w odległości zachowuje się względnie uprzejmie na widok innego psa, przyswoił sobie też doskonale strategię odejścia i wychodzi z potencjalnych konfliktów jak mistrz zen. Czy to od razu oznacza, że będzie ładnie bawił się z innymi pieskami?

Cóż, niekoniecznie. W pewnych przypadkach może tak być (to zależy przede wszystkim od źródła problemu oraz dostępnych sieci społecznych), ale bardzo wiele psów, będzie potrzebowało pomocy w odpowiedzi na pytanie „jestem blisko, chcę pogadać i… Co teraz?” 😉

Dobrze by więc było zacząć psu dawać możliwość wejścia w kontakt z innym psem, ale zachowując jeszcze jako-taką kontrolę nad sytuacją. Na wypadek gdyby nasz podopieczny się spiętrzył, popełnił błąd albo wpadł na niezbyt trafny pomysł. Świetną okazją do tego będzie spacer socjalizacyjny, który od równoległego różni się przede wszystkim:

  • dystansem: na spacerze socjalizacyjnym, te psy, które chcą i osiągnęły już jako taką równowagę (początek spaceru zawsze obfituje w emocje! To ważne żeby najpierw pozwolić im nieco opaść), mogą podchodzić blisko siebie, wspólnie eksplorować a nawet spróbować wejścia w kontakt (chociaż na dynamiczne, zupełnie swobodne interakcje trzeba będzie jeszcze chwilkę poczekać!)
  • miejscem: podczas gdy spacery równoległe odbywają się w środowisku jak najbardziej zbliżonym do tego, z którym mierzycie się na codzień, podczas osiedlowych spacerów (czyli po prostu spotykamy się w parku), spacery socjalizacyjne organizowane są na uboczu, w bardzo spokojnych miejsach. To dlatego, że nie ćwiczymy już tu typowych „kompetencji spacerowych”, tylko skupiamy się nad tym, by zapewnić psom jak najbardziej naturalną i sprzyjająca przestrzeń do nawiązywania kontaktu.

Totalne odludzie oznacza również: mniej dźwięków, mniej zapachów, mniej ruchu dookoła i tak dalej.

O spacerach socjalizacyjnych wkrótce powstanie osobny post, ale póki co, jeśli chcielibyście spróbować albo dopytać o szczegóły, to najlepiej by było skontaktować się z nami bezpośrednio <3

Spacery indywidualne.

Bardzo szczególnym rodzajem spacerów socjalizacyjnych, są spacery indywidualne (to nie znaczy oczywiście, ze samotne, tylko że zamiast grupki ok. 4 psów, jest pies uczący się oraz instruktor z własnym psem).

Bywają bowiem psy, które podczas spacerów równoległych zamykają się w unikowych strategiach radzenia sobie (a nie ma nic społecznego w unikaniu!) i w rezultacie nie progresują. Inne doświadczają tak silnej frustracji na tle kontaktów społecznych, że konieczność bycia nieustannie w zasięgu wzroku innego psa, bez możliwości podejścia, raczej pogarsza sytuację niż pomaga. Niektóre psy mają też bardzo specjalne potrzeby: są po traumach, niepełnosprawne, agresywne, bardzo młode i tak dalej i dalej.

W takich przypadkach dobrze by było, żeby te pierwsze doświadczenia odbywały się w towarzystwie doświadczonego, kompetentnego i bezpiecznego psa, który zarówno zapewni na bieżąco feedback, jak i będzie pewnym punktem odniesienia, czy modelowania. Taki „pies profesor” stanowi wspracie zarówno dla instruktora, jak i przewodnika psa uczącego się, w procesie terapii zachowania.

Często psy są też luzem, lub przynajmniej luzem jest pies instruktorski, głównie dlatego, ze w zależności od potrzeb, dopuszczamy możliwość bardziej dynamicznej interakcji bezpośredniej.

Pamiętacie jednak, że praca z tzw. „psim profesorem” jak i tzw. „praca stadem” jest sztuką samą w sobie – również w zakresie etycznego wykorzystywania psów do pracy.

W moim przypadku, mimo że dysponuję „drużyną” psów pracujących z innymi, nie przewiduję możliwości zapisania się na spacer indywidualny. To raczej ja zapraszam kursantów, jeśli widzę, że jest taka konieczność, a moje psy mają możliwości i przestrzeń na to, by pomóc.

Etap czwarty.

Klasy komunikacji

Creme de la creme naszej pracy. Zwieńczenie procesu terapii zachowania, przynajmniej w zakresie kompetencji społecznych.

Klasy komunikacji, czyli zajęcia na których organizujemy interakcje bezpośrednie, pozwalamy na swobodny ruch luzem (lub prawie luzem 😉 ), oraz obserwujemy i doświadczamy pełnego zakresu psiej komunikacji.

Niemniej, nie oznacza to bynajmniej, że to totalna samowolka! Klasy mają być przede wszystkim bezpieczne i konstruktywne. Ale szerzej pisałam o tym tutaj: https://www.passionblog.com.pl/co-to-sa-klasy-komunikacji/

etapy-pracy-komunikacyjnej-z-psem-passionblog-for-dogs-5

Podsumowując!

Jak to bywa w psim półświatku, temat wcale nie jest taki prosty, jakby mógł się wydawać na pierwszy rzut oka. Mamy mnóstwo zależności, a każdy przypadek musimy rozpatrywać indywidualnie: przecież każdy z Waszych podopiecznych to unikatowa osobowość, zestaw doświadczeń, potrzeb i komunikowania się. Jeśli więc widzicie potrzebę popracowania nad jakimś aspektem Waszej komunikacji, po prostu skontaktujcie się z nami! Możliwości działania mamy mnóstwo, a najważniejsze to dobrać właściwą metodę dla Waszej drużyny.