Przywoziliście kiedyś karmę do schroniska? Ja tak, i to nie raz. I wiecie co? Raczej już nigdy tego nie zrobię. Zdziwieni? Już tłumaczę dlaczego…

Temat wydawałoby się prosty, bo powszechnie mówi się o tym, że psiaki w schroniskach nie mają co jeść. Przywozi się więc do nich cokolwiek, byleby miały coś w misce. Otóż nie, nie jest tak. Sama bardzo długo nie byłam świadoma tego jak wygląda schronisko „od zaplecza”. Dziś wiem jak to wszystko działa i staram się na każdym kroku uświadamiać wszystkich, którzy mają takie zdanie jakie ja miałam jeszcze niedawno.

Do schronisk wszyscy przywożą najtańsze, a co za tym idzie najgorszej jakości karmy. Duże paczki suchych karm, puszki karm mokrych, saszetki, przysmaczki, czy pseudo zdrowe gryzaki. W takich karmach często mięso zajmuje w składzie ostatnie miejsce i jest go 4%, przeważają zboża i inne produkty pochodzenia roślinnego. Raczej nie muszę tłumaczyć, że to nie jest zdrowe dla psów, nieważne czy są to psiaki mieszkające w domu, czy te schroniskowe. Faszerowanie psów schroniskowym najtańszym jedzeniem pod szyldem „niech jedzą cokolwiek” to nie jest wyjście z sytuacji. Te psy mają co jeść, schroniska to się są samowolne organizacje, które żyją tylko z datków ludzi dobrego serca. Środki, które dostają z miasta czasem nie są wystarczające, dlatego zwracają się o pomoc. My podczas naszej współpracy ze Schroniskiem w Chełmku zobaczyłyśmy zapas dobrej jakościowo karmy dla psiaków, którą właściciel kupuje po to, żeby psy nie były karmione byle jakim świństwem (nie bójmy się tego powiedzieć). Dopiero widząc to wszystko otworzyły nam się oczy.

Poza tym, że takie karmy nie są dobrej jakości spójrzmy jeszcze na jedną kwestię. Leży na półce 5 rodzajów różnych karm. Jednego dnia dostają taką, drugiego dnia inną, kolejnego jeszcze inną… i tak dalej i tak dalej. Co się dzieje w żołądku psa? REWOLUCJA! Czym to skutkuje? Biegunką, być może wymiotami, a co za tym idzie, niepotrzebnym stresem dla psów.

Popatrzmy więc na sytuację Schronisk. Ktoś przywozi im karmę dla zwierząt bardzo wątpliwej jakości. Drugi ktoś przywozi kolejną, trzeci ktoś kolejną… Każda z tych karm jest inna, ale tak samo syfiasta. Jak ma zachować się osoba, która to przyjmuje? Podziękować z przyklejonym uśmiechem, żeby takie sytuacje się powtórzyły? Powiedzieć, że nie chcą karmy takiej jakości i spowodować tym ogromne niezadowolenie darczyńcy? Trochę sytuacja między młotem a kowadłem.

Dlatego kochani, apeluję do Was, bo wiem, że chętnie wspomagacie potrzebujące zwierzaki. Zadzwońcie do schroniska, fundacji, domu tymczasowego, któremu chcecie pomóc, zapytajcie ich o to czego potrzebują. Nawet niech podadzą wam dokładną nazwę karmy, którą życzyliby sobie dostać. Może nie chcą karmy? Bo mają jej za dużo, a terminy ważności nie wydłużą się w nieskończoność. Może warto przynieść smycz, obrożę czy kocyk. Albo po prostu dać pieniądze. Wtedy będą w stanie kupić dokładnie to czego potrzebują, albo przeznaczyć środki na leczenie lub rozbudowę schroniska. Pamiętajcie! 15 kg worek karmy nie robi efektu WOW, czasem lepiej przynieść coś mniejszego, z czego ucieszą się psiaki ☺