Zacznijmy może od tego, co najistotniejsze w tym temacie. Pies jest mięsożercą. Jego układ pokarmowy jest typowo mięsożerny. Mamy więc stosunkowo krótkie jelito, jeden żołądek, paszczę pełną zębów przystosowanych do kąsania, przytrzymywania, a następnie rozrywania i miażdżenia pokarmu – z całą pewnością nie żucia. Oczywiście, psy z biegiem lat, żyjąc blisko siedlisk ludzkich, później już bezpośrednio z nami, przystosowały się do częściowego trawienia cukrów złożonych, ale to nie znaczy, że kiedykolwiek z pokarmów roślinnych będą czerpać wszystko co niezbędne do przeżycia.
Najzdrowsza dieta.
Zawsze będę stała na stanowisku, że najlepszym co możemy zafundować psu, jest dieta, która w 100% odpowie na jego indywidualne potrzeby, będzie zdrowa, zbilansowana, zgodna z naturą. Jednocześnie dieta RAW (czy też BARF) jest pracochłonna, trzeba się jej nauczyć, lub mieć kogoś, kto mądrze poprowadzi nas za rękę w jej początkach. Żeby dobrze prowadzić psa na surowej diecie trzeba się zorganizować, nauczyć się jeszcze lepiej obserwować psa, jego kondycję, zachowania. Żeby surowe żywienie było zdrowe, nie może być robione na pół gwizdka, nie powinno bazować na gotowych mieszankach. Jednocześnie, to dieta która umożliwia nam wsparcie psa w wychodzeniu z przewlekłych problemów zdrowotnych, różnego typu. Mogąc dowolnie ją modyfikować, jesteśmy w stanie wyleczyć niedomagający układ pokarmowy, wspomóc chorujące nerki, ochronić wątrobę, ustabilizować psy trzustkowe. To my mamy wpływ na wartość energetyczną podawanych psu posiłków, na poziom poszczególnych składników odżywczych, dostarczanych organizmowi. Natomiast to co muszę z całą mocą podkreślić – jeśli ktoś chce wprowadzić surową dietę bez wcześniejszego odpowiedniego przygotowania i chęci do nauczenia się tego żywienia, to lepiej, żeby w ogóle tego nie robił.
Karmy komercyjne.
Przez ponad 3 lata prowadziłam swojego psa wyłącznie na diecie surowej. Niestety życiowy rollercoaster zmusił mnie do chwilowego odejścia od modelu żywienia, który osobiście uważam za najlepszy dla każdego psa (tak, jestem barfowym ortodoksem). Tydzień życia poświęciłam na dokładną analizę składu karm suchych dla psów. I przez większość tego czasu byłam przerażona, mimo że pod uwagę brałam wyłącznie karmy z tzw „wyższej półki”. Na samym początku muszę podkreślić, że miałam jasno zdefiniowane oczekiwania co do poszukiwanej karmy, wiedziałam czego potrzebuje mój pies.
Co było dla mnie ważne? Chciałam znaleźć karmę o maksymalnie prostym składzie, z wysoką zawartością mięsa, ale niezbyt wysoką zawartością białka. Bez dodatków obciążających układ pokarmowy mojego psa, lub wprost szkodliwych dla psiego organizmu. W naszym przypadku dodatkowym (znacznym) utrudnieniem są alergie pokarmowe. Haker nie może jeść kurczaka, indyka, wołowiny i wieprzowiny. Zdecydowana większość karm, nawet tych z bardzo fajnym składem, już tylko z tego powodu odpadła na starcie. Finalnie na całym rynku znalazłam JEDNĄ markę spełniającą moje wymagania, w i tak już okrojonej formie.
Co mnie zniechęciło? Po pierwsze sposób pisania składów karm dla psów. Świeże mięso ma w sobie około 70% wody. Sucha granulka karmy do 10%. wody. Zatem skład, w którym podaje się nam 80% świeżego mięsa, tylko pozornie wydaje się dobry, jeśli szukamy karmy opartej na mięsie. W rzeczywistości w granulce karmy, mięsa jest maksymalnie 40%, a pozostałą część stanowią wszystkie wypełniacze – od ryżu, przez groch, kukurydzę, zboża, ziemniaki, czy bataty. Dodatkowo część producentów podaje „produkty pochodzenia zwierzęcego”, lub w ogóle unika słowa „mięso” na etykiecie. Nie wiemy więc ile dobrej jakości białka, pochodzącego z mięśnia szkieletowego, znajduje się w karmie. Analizując składy sporej części karm, miewałam wątpliwości, czy na pewno mówimy o pokarmie dla mięsożernego psa, czy może jednak dla wszystkożernej świnki, lub w niektórych przypadkach o paszy dla kur, bo jak inaczej nazwać karmę w której poziom mięsa zamyka się w 10% składu?
Oczywiście, psy mają różne potrzeby żywieniowe. I to nie jest tak, że możemy w ciemno wybrać którąś z dobrych karm, a ona na pewno będzie odpowiednia dla naszego psa. Do tego wyboru zawsze trzeba podchodzić z głową i (raz jeszcze) świadomością psich potrzeb.
To jest trudne.
Większość z przewodników psów, zawodowo zajmuje się czymś zupełnie innym. Większość z nas nie ma wiedzy, koniecznej do przeprowadzenia samodzielnej analizy składu karmy, którą podajemy psu. Kolejnym problemem jest to, że nawet gdybyśmy chcieli się rozwinąć w tym obszarze, to nie do końca wiadomo, skąd czerpać wiedzę. Producenci marek komercyjnych prześcigają się w organizowaniu szkoleń dla weterynarzy, właścicieli sklepów zoologicznych, hodowców zwierząt (w przypadku kotów wygląda to dokładnie tak samo). I na każdym z tych szkoleń usłyszycie, że to właśnie ta konkretna karma jest najlepsza dla Waszego psa, mimo że osoba prowadząca, nie tylko nie widziała Waszego psa na oczy, ale nic nie wie o jego stanie zdrowia, trybie życia itd. Nie usłyszycie natomiast jakich dokładnie składników odżywczych i w jakich ilościach naprawdę potrzebuje pies. Normy które istnieją, są po pierwsze zupełnie ogólne, po drugie są pewnym minimum, które producent karmy musi zapewnić w produkcie.
Chciałabym zostawić w Was chęć do przyjrzenia się misce Waszych psów. Zastanowienia się co w niej ląduje i jak odpowiada na zapotrzebowanie Waszego psa. W brzuchu zaczyna się odporność organizmu, a niedobory w psiej misce mają ogromne przełożenie na zdrowie, ale także na zachowanie Waszych psów 🙂