Wokół komunikacji i praktycznego wykorzystania etogramu narosło mnóstwo mitów i nieporozumień. Jednym z najszkodliwszych i najmocniej zakorzenionych w powszechnej świadomości, jest ten wiążący komunikację z teorią dominacji, bądź innymi metodami „podporządkowania” sobie psiaka. Czym więc komunikacja NIE JEST?
Nie jest dominacją!
W praktycznym wykorzystaniu etogramu zupełnie nie chodzi o to, żeby udowodnić psu, że to my jesteśmy górą. Próby kopiowania i przenoszenia na naszego psa zachowań demonstracyjnych są dla czworonogów z góry skazane na niepowodzenie. I wcale nie chodzi o to, że nasz psiak ich nie zrozumie! Pewnie będzie w stanie odczytać intencję, ale jedyne co osiągniemy to pogorszenie relacji z nim.
Relacje w grupie rodzinnej psów nie opierają się na prawie silniejszego. Grupą przewodzi ten psiak, który jest najbardziej doświadczony, rozsądny i „darzony szacunkiem” przez resztę rodziny. Zazwyczaj grupą przewodzi suka-matka. I podpowiem Wam, że zazwyczaj takie suki wcale nie korzystają z dużej ilości zachowań demonstratywnych ? Nie maja po prostu takiej potrzeby – każdy w rodzinie zna swoją rolę, nie ma więc powodu, by nieustannie podkreślać swój status i „terroryzować” resztę rodziny.
Zachowania demonstratywne najczęściej pojawiają się pomiędzy psiakami, które nie znają się zbyt dobrze i potrzebują ustalić kto, kogo może przesuwać, które zasoby do kogo należą i czyje jest ostatnie słowo.
Próby „zdominowania” psa przez odstawianie go od miski, posłania, czy nieustanne przepędzanie z miejsca na miejsce, są więc dla naszego czworonoga zupełnie bezsensu! Przecież wszyscy żyjemy w jednej grupie społecznej, nasze relacje są dla psiaka jasne – a jeśli coś w nich należy poprawić, to właściwym sposobem z pewnością nie jest próba zastraszenia naszego pupila przez traktowanie go jak intruza.
Komunikacja nie jest przemocą!
Jakimś dziwnym trafem, zazwyczaj kiedy napotykamy się na jakieś „mądrości ludowe” w temacie komunikacji, większość z nich dotyczy tego, jak karcić psa. Metody takie jak potrząsanie za skórę na karku, zaciskanie dłoni dookoła pyska psiaka, czy udawanie „ukąszeń” dłonią, wypływają nieustannie to tu, to tam. No dobrze, i co w tym złego, skoro każdy nie raz widział, jak suka strzeliła zębem szczeniaka, czy zglebowała go i przytrzymała pod sobą?
Ano to, że to glebowanie, czy uderzenie zębami, to najbardziej spektakularny komunikat, który większość osób jest w stanie dostrzec. Ale nie jedyny i na pewno nie pierwszy! Zanim dojdzie to tak ostrej korekty, psy wielokrotnie ostrzegają współtowarzyszy, że ich granice zostają przekroczone. Tyle, że zazwyczaj takie ostrzeżenia są dużo subtelniejsze i dla niewprawionego oka mogą być one niedostrzegalne. Pojawiają się jednak i są bardzo ważne – dają bowiem możliwość uniknięcia konfliktu i umożliwiają drugiemu psu zrozumienie sytuacji. Jeśli więc dojdzie do ostrej reakcji, to drugi psiak doskonale wie, za co dostał po głowie.
Wiele z tych ostrzeżeń nie jest możliwych do przeniesienia na komunikację między psem a człowiekiem – nie dysponujemy ruchomymi uszami, sierścią, ani ogonem, nasza twarz jest płaska i stosunkowo szeroka. Kiedy więc próbujemy przenieść zachowania karcące na relację z naszym psem, jesteśmy dla niego zupełnie nieprzewidywalni. Atakujemy go tak naprawdę ni z tego, ni z owego, nie dając wcześniej czytelnych ostrzeżeń. Powiedzenie „źle”, czy „nie wolno” nie jest również właściwym uprzedzeniem o przekraczaniu granic – pies musi wcześniej zostać nauczony znaczenia tych dźwięków. A nawet jeśli zna je, to przeskok między siłą komunikatu „źle”, a otwartym atakiem na psa jest zbyt duży – dla psa jest to zupełnie niezrozumiałe i jedyne co osiągamy, to przerażenie, a czasem nawet złość i bunt.
Nie bez znaczenia jest również fakt, że zazwyczaj takie próby karcenia psów pojawiają się w odpowiedzi na najbardziej naturalne psie zachowania takie jak podgryzanie (mebli bądź ludzi), czy sikanie w niewłaściwym miejscu. W tym kontekście, podobne komunikaty grożące są zupełnie nieadekwatne do sytuacji i zwyczajnie zbyt silne.
Komunikacja nie jest schematem!
Korzystając z etogramu nie możemy zawsze odpowiadać w ten sam sposób. Inaczej powinniśmy zareagować, kiedy nasz pies komunikuje złość, inaczej, kiedy pokazuje nam dużo frustracji, a jeszcze inaczej kiedy się boi. Nie można więc wysnuć wniosku, że np. „jeśli pies szczeka zrób to, czy tamto”.
Komunikacja to rozmowa, dialog. To mówienie i słuchanie odpowiedzi. To przyjęcie założenia, że to, co mówi do nas druga strona jest ważne. Oraz zaakceptowanie tego, że ta druga strona w ogóle może mieć coś do powiedzenia! Nie możemy mówić o wykorzystaniu etogramu, jeśli jedynym z czego korzystamy to polecenia i nakazy – jeśli nie interesuje nas odpowiedź na nie, to uprawiamy monolog, nie komunikację.
Wiecie, to też nie jest tak, że jeśli pracujemy z psem komunikacyjnie, to nie możemy skorzystać z żadnej korekty, czy wydać psu komendy. Żyjemy w mieście, środowisku bardzo trudnym dla naszego psa – czasem jedyne co możemy zrobić dla bezpieczeństwa naszego czworonoga, czy innych ludzi i zwierząt, to wymaganie od psa posłuszeństwa. Ale to posłuszeństwo przyjdzie tylko wtedy, kiedy relacja z naszym psem będzie bliska, trwała i oparta na zaufaniu – a fundamentem dla niej jest między innymi otwarta rozmowa z naszym psem.
To do nas, jako przewodników należy wybór, czy będziemy nastawieni tylko na to, by mówić, czy również na to, by słuchać.