Jeszcze niedawno place zabawa dla dzieci miały tylko huśtawkę i piaskownicę, a dzisiaj już te dla psów mają tunele, pachołki do slalomów i mnóstwo przeszkód. W coraz to nowych miastach powstają kolejne wybiegi i place zabaw dla psów. Psiarze w internetach aż pękają ze szczęścia na myśl o kolejnych miejscach do zabawy. No ale, czy to dobry pomysł?

 

To znów jest temat, do którego mamy inne podejście niż większośc instruktorów. Nie popieramy wybiegów dla psów w takiej formie, w jakiej przyjęło się z nich korzystać. Dla zdecydowanej większości wybieg, to jedyna forma spaceru z psem, podczas której nie trzeba nic robić, nie trzeba się wysilać. Wychodzę z domu, idę na wybieg, puszczam psa z innymi psami, żeby się bawiły, w godzinę się zmęczy, zabieram go i idę do domu. Co właśnie zrobiliśmy? Daliśmy psu to, czego najbardziej potrzebuje? Socjalizowaliśmy go? Zaspokoiliśmy potrzebę kontaktu socjalnego? Pudło! Zrobiliśmy, to co dla nas było najprostsze i poszliśmy na łatwiznę. Czy w tym postępowaniu, które opisałam wyżej trzeba było się jakoś specjalnie wysilać? Nie, bo pies sam znalazł sobie ciekawsze zajęcie. My juz w zasadzie nie byliśmy potrzebni, bo były inne psy, które były sto razy atrakcyjniejsze od nas samych. I to właśnie jest główny argument, dla którego ja jestem przeciwnikiem wybiegów dla psów. Pies puszczony do innych psów traci motywację na przewodnika, bo jako kompana do zabawy wybiera innego psa. Pies rozładowuje emocje na innych psach i cały ten proces odbywa się bez wsparcia przewodnika, nie wspominając już o jakimkolwiek przywołaniu. Poza tym jak czasem przyglądam się temu co widzę na wybiegach, to aż włosy mi dęba stają. Kilka, a czasem nawet kilkanaście psów, o różnych temperamentach, różnej wielkości, o różnej wadze, bez kontroli przewodników “hasają” sobie w najlepsze. Niestety gdyby sobie hasały to byłoby jeszcze w porządku, ale to niestety tak nie wygląda. Wiele psów poluje na siebie nawzajem, niektóre z nich są przerażone i nie wiedzą co dzieje się dookoła nich, inne zaczynają wykazywać zachowania agresywne. Nierzadko dochodzi do spięć pomiędzy psami, a właściciele nie wiedzą nawet jak zareagować, poza tym najczęściej siedzą na ławeczce na drugim końcu wybiegu, więc o szybkiej reakcji możemy zapomnieć.

 

Ale żeby nie było, że wybiegi to ZŁOOO i powinno się je zlikwidować. Tak też nie uważam, to może być dobre narzędzie, ale mądrze wykorzystane. Jak z korzyścią dla siebie i swojego psa korzystać z wybiegu? Przede wszystkim warto docenić, że wybiegi są ogrodzone. Nie każdy ma możliwość iść na plac treningowy czy inne ogrodzone pole. Dlatego jeśli mamy psiaka, z którym nie mamy jeszcze wypracowanego przywołania lub też boimy się, że mógłby nam uciec, to wybieg dla psów będzie dobrym pomysłem na ćwiczenia bez smyczy. Zaznaczę tutaj też, że ja wchodzę na wybieg TYLKO w sytuacji, w której nie ma na nim innych psów, bo jeśli są, to wiadomo jak się to skończy, opisałam to już wyżej. Wybiegi, na których są przeszkody, tory do agility i mnóstwo innych psich atrakcji można oczywiście wykorzystać do treningów, ale też do socjalizacji. Warto przyjść z psiakiem i pokazać mu, że te wszystkie dziwnie wyglądające przedmioty to nic strasznego, a mogą być fajną zabawą.