Z takim zapytaniem spotykam się średnio kilka razy w tygodniu. Jak wiecie, pracujemy z różnymi przypadkami, pomagamy nie tylko nauczyć psa przychodzenia na zawołanie czy siadania 😉 ale przede wszystkim i najczęściej jednak musimy rozwiązać całą masę innych problemów, które siedzą psiakom i bardzo często ich przewodnikom w głowach.

Tak naprawdę, najczęściej trafiają do nas psiaki, które wcale nie mają problemu z posłuszeństwem, ale mają ogromny problem z emocjami. Psiaki dla, których spacer jest powodem do nadmiernej ekscytacji, frustracji często też jest ogromnym stresem, a nie przyjemnością i relaksem dla obu stron smyczy. Czyli i dla psa i dla przewodnika. I no właśnie smycz ….

Często mam tak, że już w rozmowie telefonicznej słyszę  o problemach jakie ktoś ma z psem. Często rozmowa ze mną to takie wołanie o pomoc, bo właściciele już nie wiedzą co robić, mają ochotę siąść na ziemi i się rozpłakać. Przyjeżdżają na konsultacje, idziemy na spacer. Pies ciągnie, skacze, szczeka, czasem na dzień dobry chce mnie „zabić” XD albo „zabić” przechodniów, rowerzystów czy inne psy i tak sobie idziemy, idziemy panuje ogólny chaos i dramat. Jako, że ja cenię sobie spokój podczas spaceru, i nie mogę też patrzeć na to jak wszyscy a szczególnie pies się męczy, po porostu nie wytrzymuję i proszę, żeby ktoś dał mi smycz, trochę smakołyków. I nagle jakby ręką odjął. Pies idzie w miarę grzecznie. Nagle jakby inni ludzie nie istnieją. Rowerzysta? A przepraszam kto to jest ;). Właściciele nie mogą w to uwierzyć, że tak się da, że ich pies może w spokoju, mijać kogoś na ulicy. I wtedy właśnie padają te magiczne słowa, czy nie chce z kimś zamieszkać, bo taki spacer to ogromna przyjemność a nie horror, jaki mają na co dzien.

Pewnie zastanawiacie się czemu tak się dzieje i jak to możliwe. Otóż, po pierwsze i pewnie najważniejsze, instruktor jest osobą, która ma doświadczenie. Więc wie jak komunikować się z psem. I to nie musi być cała lawina słów i gestów. Najczęściej wystarczą niewielkie gesty, pojedyncze słowa i pies wie co ma robić. Instruktor dużo wcześniej wie i widzi, kiedy pies jest spokojny, zrelaksowany a kiedy zaczyna się stresować obecnością np.: innego psa. Przewodnik widzi najczęściej po porostu szczekającego diabła ja jako instruktor widzę całą masę sygnałów, jakie zarówno mi jak i otoczeniu wysyła psiak. Widzę też, np. jakie sygnały wysyła pies idący z naprzeciwka. I świadoma sytuacji jestem w stanie tak zapracować środowiskiem, żeby zapewnić psu na tyle komfortu żeby nie ”wrzucać”  go w sytuację, z którą sobie nie radzi. Czasem wystarczy naprawdę niewiele. Czasem wystarczy np.: minąć innego psa łukiem. Warto też dać swojemu psu pomyśleć i pozwolić mu, podjąć właściwą decyzję. Osobiście nie jestem zwolennikiem uzależniania psa od przewodnika. W sensie jak pies szczeka na inne psy, to smakołyki pod nos i trzeba przekierować uwagę. Owszem, zdarza się, że przy niektórych elementach treningu sugeruję pomoc w postacie nagradzania smakołykami, niemniej bardziej skupiam się na nauczeniu ludzi czytania własnego psa, poprawnej komunikacji, ale przede wszystkim pokazania psu, że w obecności przewodnika może się czuć komfortowo, bo ten zawsze będzie dla niego wsparciem. To zdecydowanie dłuższa droga do sukcesu, ale bardzo fajnego sukcesu.

Bardzo często na początku wspólnej drogi spotykam się z ogromnym zniechęceniem. Bo Tobie wychodzi a mi nie, bo z Tobą pies jest grzeczny a mi rękę chce urwać. Niemniej zawsze powtarzam, że nic nie przychodzi na pstryknięcie palcem, a ja nie mam magicznej różdżki nie machnę nią i pies nie zacznie działać prawidłowo. Pies owszem ze mną funkcjonuje prawidłowo, ale dlatego, że ja wiem co robić, ale to ty żyjesz ze swoim psem i to Ty musisz się tego nauczyć . Trzeba też pamiętać, że pies baaaardzo dobrze wie, że jeszcze tydzień temu mógł sobie pozwolić na dużo więcej, a teraz nagle wywracamy mu świat do góry nogami. A co najważniejsze, pies bardzo dobrze czuje Wasz emocje. I tutaj wrócę do smyczy. Znacie takie powiedzenie: po nitce do kłębka. To wyobraźcie sobie, że smycz to nitka, a pies to kłębek. Pamiętajcie, że każda Wasz emocja, Wasz stres, niepokój przechodzi na psa. Tak naprawdę Wasz pies, jest trochę Waszym psychoterapeutą. Do póki Wy nie powstrzymacie swoich emocji, praca będzie bardzo utrudniona. Owszem musicie być świadomi zachowań własnego psa, ale nie możecie ich napędzać. Nie możecie razem polować i nerwowo szukać kogo tu obszczekać.

A wiecie jaki jest klucz do sukcesu? Wyjdź kiedyś na spacer ze swoim psem tak, jakby w pewnym sensie był czystą kartą, nie zakładaj, że będzie szczekać na każdego rowerzystę. Obserwuj psa, naucz się go, zrozum. Zobacz kiedy i  w jakiej sytuacji, na jakiej odległości czuje się dobrze i staraj się zrobić wszystko, żeby nie prowokować sytuacji na tyle trudnych, że Twój pies sobie z nią nie poradzi. Oczywiście 😉 nie uciekaj na koniec świata i nie izoluj się od otoczenia, a bardzo stopniowo i spokojnie naucz żyć psa w społeczeństwie.

Przy tym wszystkim pamiętaj też, że Twój pies jest psem, że widzi i odbiera świat zupełnie inaczej niż my. Więc nie każ mu za wszelką cenę patrzeć na otoczenie Twoimi oczami.