Znasz te posty z psich grup, z prośbą o wskazanie rasy, spełniającej całą tablicę wymagań, z pięcioma podpunktami do każdego z nich? Zawsze ktoś odpisze, że “tak, są takie psy. Pluszowe.” 

A może ktoś kiedyś był zazdrosny o Twojego psiaka, gdy obserwował łączącą Was więź i posłuszeństwo czworonoga? Albo Ty na widok „duetu idealnego”, pomyślałeś „chciałbym mieć TAKIEGO psa…”?

Mogłabym zacząć od rzeczy jasnej jak słońce – chcesz posłuszeństwa, to zbuduj relację z psem. Mogłabym napisać, że jeśli marzy Ci się pies idealny, to sam musisz stać się idealnym przewodnikiem. Mogłabym snuć wizje, zgodne z modnym „sky is the limit”, o tym, że jeśli włożysz odpowiednio wiele pracy, to właśnie takiego idealnego psa będziesz mieć.
Tyle tylko, że z Wami i Waszymi psami pracuję realnie, a nie uprawiam bajkopisarstwo ;). 

Pies idealny nie istnieje, chyba, że jest pluszakiem. 

I nawet jeśli codziennie będziesz wkładać mnóstwo wysiłku w pracę z nim, jeśli, jakimś cudem, uda Ci się pogodzić codzienne treningi z psich sportów, posłuszeństwa, zapewniania psiakowi eksploracji, z własnym, codziennym życiem i pracą, czy wyprowadzisz się na pustkowie i całe życie poświęcisz psiakowi, to się nie zmieni.
Z własnego podwórka – Haker ma 2,5 roku, jest niekastrowanym flatem. Dla mnie całe jego życie to codzienna praca – najpierw nad sobą jako przewodnikiem, potem nad naszą relacją, nad posłuszeństwem, nad rozwiązywaniem codziennie pojawiających się problemów. Mam psiaka, którego praca ze mną w posłuszeństwie cieszy, praca węchowa buduje i wycisza. Mam psiaka, który chodzi ze mną na zajęcia i pracuje bez udziału smakołyków, na spacerach biega luzem, Mogę z nim pojechać samochodem, tramwajem, autobusem, wejść do galerii handlowej, na halę dworca. Psa, który świetnie sobie radzi na zajęciach z dziećmi.

Jednocześnie choćbym nie wiem ile pracowała… Mam psa, który pociągnie mnie na spacerze, czując zapach pozostawiony przez suczkę w cieczce. Mam psa, który czasem zerwie komendę w sytuacji trudnej, który nie odwoła się, kiedy sarna wyjdzie mu w parku 2 metry od pyska, tylko przyprawiając mnie o palpitację, zacznie za nią biec, żeby powąchać to dziwne zwierze. Mam psa, który na widok stada dzików, najpierw chce się z nimi bawić, dopiero po kilku powtórzeniach „do mnie” (wzmocnionych ostatecznie tym słowem na „k…..”, które zawsze działa) postanawia z tego kontaktu zrezygnować. Psa, który na warczenie innego samca w jego kierunku, nie zrezygnuje z konfrontacji, ale również pokaże zęby. I mogłabym podać wiele innych przykładów sytuacji, w których szlifowane od szczeniaka posłuszeństwo nie zadziała, albo zadziała ze znacznym opóźnieniem.

I jest tak, że jako odpowiedzialny przewodnik, opiekun, instruktor, na spacerach muszę mieć oczy dookoła głowy, przewidywać niemożliwe i być gotową na reakcję w każdej sekundzie. Dwa i pół, pięć czy osiem lat pracy nie sprawi, że pies przestanie być psem, na rzecz bycia „idealnym”. Ale każda minuta, godzina, tydzień poświęcony na wspólne aktywności i pracę, zdecydowanie sprawi, że będziecie się lepiej rozumieć i dogadywać. A może, z czasem, to co pozostanie „nieidealne”, nie będzie Ci tak przeszkadzać, bo zrozumiesz skąd się wzięło :). W końcu nie chcieliśmy mieć pluszaka, ale właśnie żywego, najcudowniejszego przyjaciela – z całym bagażem piesowatości <3