Dzisiaj będzie taki jakby mini wywód filozoficzny. Wywód, który chyba nie odpowie na moje pytania, ale który może zwróci uwagę na pewien problem i to nasz ludzki problem. Skąd pomysł w ogóle na takiego posta? Kiedyś jechałyśmy z Kornelią autem i tak jakoś się stało, że zaczęłyśmy rozmawiać o emocjach, uczuciach i innych tego typu sprawach, o tym jak okazujemy uczucia psom a jak sobie wzajemnie i tak wspólnie postanowiłyśmy, że warto napisać o tym na blogu, choć post nie będzie łatwy, bo obnażający problem ludzi, problemy do których często nawet sami przed sobą nie chcemy się przyznać. No właśnie a więc jak to z tymi naszymi emocjami i uczuciami jest? Kiedyś, i to w sumie nie raz w interwentach trafiłam na takiego mema „jak żegnasz się ze swoim psem, a jak ze swoim facetem” nie wiem, czy go kojarzycie. Niemniej w tabelce jak żegnasz się z psem było wypisane: pa dziubeczku, nie martw się pańcia zaraz wróci, nie zastawi Cię na długo samego, kocha Cię i ciągle będzie o Tobie myśleć itd. itd. a w tabelce jak żegnasz się, ze swoim facetem było: nara XD

No właśnie i teraz, kto to zna z autopsji? Bo szczerze, jakoś w sumie nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale …. U mnie faktycznie tak jest. Fakt, faktem staram się nie żegnać i nie witać wylewnie z psami, niemniej kiedy wchodzę do domu i cała banda cieszy się na mój widok, radości i ich i mojej nie ma końca. Jest tulenie, głaskanie, przytulanie, drapanie po ducpe, za uszkiem, masowanko, i generalnie jest jakby wszystko, cały rytuał, który zajmuje mi trochę czasu XD i jak już w końcu wejdę do domu pada krótkie siema. I tak właśnie jadąc wtedy z Kornelią autem, zaczęłyśmy się zastanawiać co jest z nami ludźmi nie tak? Dlaczego prędzej powiemy swojemu psu, że go kochamy niż komuś z kim żyjemy? Dlaczego smutek w oczach naszego psa, kiedy wychodzimy z domu łapie nas za serce, a w ogóle nie pomyślimy wtedy o tym czy mojej dziewczynie/facetowi czasem nie jest przykro? Czemu po powrocie to machający ogon i uśmiechnięte fafle przyciągają nasza główną uwagę? No więc jak to z nami jest? I jaka jest różnica? Pies na pewno nas nie ocenia. Mimo, że może i zawiedliśmy go kilka razy, on nam tego nie wypomni przy niedzielnym obiedzie. Pies jest od nas uzależniony i uzależniony będzie od nas już do końca swoich dni. Jeżeli go nie nakarmimy, nie wyprowadzimy on sam tego nie zrobi. Dlatego pies zawsze będzie cieszyć się na nasz widok, bo człowiek jest dla niego wszystkim i bez niego ciężko mu żyć. Pies nas kocha całym swoim psim sercem bez względu na nasze wady czy wygląd. Potrzeby psa są też mniej złożone niż nasze. Pies nie analizuje, nie roztrząsa, nie ma kompleksów, nie oczekuje, że się sami czegoś domyślimy. Wprost przeciwnie pies całym sobą mówi nam o swoich potrzebach. Pies się też nie zastanawia czy teraz jest odpowiedni moment, na to żeby przyjść i się przytulić. Pies po prostu to robi. A my? A no my ludzie, jesteśmy bardziej na swoje nieszczęście skomplikowani. My zapominamy o tym, że warto doceniać każdą fajnie spędzoną chwilę. Zakładamy, że coś nam się należy, że coś jest oczywiste. Często sami siebie oceniamy i zakładamy, że tak też oceniają nas inni, również Ci najbliżsi. Mamy problem z przyznaniem się do błędu, lubimy być nieomylni a tymczasem, każdy z nas popełnia błędy i największym sukcesem jest pogodzenie się z tymi błędami i zostawienie ich daleko za sobą. Więc może czasem zamiast analizować, zastanawiać się warto działać i zachować się naturalnie? Może zamiast oczekiwać warto powiedzieć czego oczekujmy?  No właśnie…. My długo myślałyśmy jak to w końcu jest i dlaczego tak jest. Dlaczego tak łatwo powiedzieć kocham własnemu psu a kiedy mamy to powiedzieć drugiej osobie jakby słowo kocham staje nam w gardle. No więc kochani? Jako to jest?